Oprócz Adamowicza, sprawującego funkcję prezydenta Gdańska od 1998 r., w szranki wyborcze stanęło trzech polityków partyjnych - Andrzej Jaworski (Prawo i Sprawiedliwość), Jarosław Szczukowski (SLD Lewica Razem), Zbigniew Wysocki (Kongres Nowej Prawicy) oraz kandydaci przedstawiający się jako niezależni i obywatelscy - Waldemar Bartelik (Komitet Wyborczy Wyborców Masz Wybór) i Ewa Lieder (KWW Gdańsk Obywatelski).

Najwięcej chętnych - 10 osób - na objęcie najwyższej władzy w Gdańsku było w pierwszych bezpośrednich wyborach w 2002 r. Cztery lata później liczba ta spadła do 6. W 2010 r. o funkcję prezydenta Gdańska walczyło 7 kandydatów.

Dr Krzysztof Piekarski z Instytutu Politologii Uniwersytetu Gdańskiego uważa, że w wyborach samorządowych istotny jest stopień identyfikacji danego kandydata przed wyborców. "I nawet nie jest ważne, czy jest kojarzony dobrze, czy źle, ale że w ogóle jest rozpoznawany przez elektorat" - powiedział PAP.

"Ten element opatrzenia działa na korzyść dwójki kandydatów - Adamowicza i Jaworskiego - gdańszczanie znają ich od lat. Jeśli już mielibyśmy typować, kto ma największe szanse na zwycięstwo w tych wyborach, to właśnie ci politycy PO i PiS" - ocenił Piekarski.

Zdecydowanym faworytem tegorocznych wyborów, według politologa z UG, jest jednak Adamowicz. "Z trójki trójmiejskich prezydentów wygra może najmniej zdecydowanie. Sądzę, że będzie to takie 50 proc. plus jeden, które wystarczy, aby nie była konieczna druga tura" - prognozuje naukowiec gdańskiej uczelni.

"W ostatnim czasie Adamowicz umiejętnie dyskontuje swój dorobek z ostatnich 16 lat pokazując, co się zmieniło w tym czasie w mieście. Niewątpliwie, choć niektórzy uważają to za propagandowe działania, te dokonania infrastrukturalne są jednak widoczne i ze sporym udziałem dotacji unijnych. Trudno doprawdy byłoby zarzucić obecnemu prezydentowi, że za jego kadencji miasto stało w miejscu i się nie rozwijało" - ocenił Piekarski.

Majątek Adamowicza został wzięty pod lupę przez Prokuraturę Apelacyjną w Poznaniu. Od 2013 r. śledczy badają informacje zamieszczane przez polityka PO w składanych w latach 2009-2012 oświadczeniach o stanie majątkowym, weryfikują zasoby finansowe i źródła ich pochodzenia. Sprawdzane są też okoliczności dot. nabycia przez Adamowicza nieruchomości na terenie Gdańska.

Jeszcze kilka miesięcy temu w kręgach opozycji i mediach pojawiały się głosy, że jeśli prokuratura w trwającym śledztwie dopatrzy się złamania prawa, to Adamowicz wprawdzie nie zrezygnuje z chęci dalszego rządzenia miastem, ale wystartuje z własnego komitetu wyborczego. Rada Powiatowa PO w Gdańsku stanęła jednak murem za prezydentem miasta i udzieliła mu jednogłośnie rekomendacji do ubiegania się o reelekcję pod szyldem partii. Wcześniej, w mniejszym gronie lokalnych władz PO Adamowicz zadeklarował, że w przypadku gdyby prokuratorskie śledztwo przybrało dla niego niekorzystny obrót i usłyszał zarzuty, zawiesi członkostwo w Platformie.

Adamowicz przyznaje, że choć śledztwo prokuratorskie nie czyni jego sytuacji komfortową, to "jest pewien swoich racji i ze spokojem oczekuje, że prokuratura jednoznacznie rozstrzygnie te kwestie na jego korzyść".

Dotychczasowe wyniki Adamowicza w wyborach pokazują, że najtrudniej było mu utrzymać się u władzy 12 lat temu. W wyborach w 2002 r. musiał zmierzyć się w II turze z Markiem Formelą (SLD-UP), zdobywając ponad 72 proc. głosów; kandydata lewicy poparło prawie 28 proc. głosujących. W I turze Adamowicz uzyskał ponad 37 proc. głosów, a ówczesny redaktor naczelny "Głosu Wybrzeża" ponad 17 proc.

Najłatwiej poszło politykowi PO w 2006 r., kiedy wygrał z poparciem prawie 61 proc. W ostatnich wyborach samorządowych w 2010 r. pokonał rywali z wynikiem prawie 54 proc.

W obecnej kampanii Adamowicz podkreśla m.in., że za jego kadencji miasto Gdańsk stało się liderem w Polsce w wykorzystaniu pieniędzy z UE - na głowę mieszkańca unijne wsparcie wyniosło ponad 20 tys. zł. Zapowiada dalsze inwestycje w mieście z udziałem tych dotacji.

Kontrkandydatowi z PiS, który w programie wyborczym, na wzór strajkujących w sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej, zaproponował 21 postulatów dla Gdańska, zarzucił "pustosłowie". "Mówimy konkretnie: co, gdzie w ciągu najbliższych czterech lat chcemy zrealizować; mamy to policzone i zbilansowane. Dlatego, że jesteśmy zawodowcami - nie jesteśmy amatorami. Gdańsk nie potrzebuje amatorów. Gdańsk jest zbyt poważnym miastem, zbyt dużym miastem, aby był skazywany na jakieś dziwne eksperymenty z amatorami" - mówił kilka dni temu Adamowicz podczas prezentacji kandydatów PO do Rady Miasta Gdańska.

Adamowicz jest z wykształcenia prawnikiem. W maju 1988 r. był przewodniczącym strajku okupacyjnego studentów na Uniwersytecie Gdańskim. Na początku lat 90. wykładał na UG i był prorektorem ds. studenckich na uczelni. W samorządzie Gdańska zasiada od początku jego powstania w 1990 r. W latach 1994-1998 był przewodniczącym Rady Miasta Gdańska.

Dla Jaworskiego będzie to już trzecia próba sięgnięcia po najważniejszy fotel w Gdańsku. W poprzednich wyborach poseł PiS przegrywał, zajmując drugie miejsce - w 2010 r. uzyskał prawie 22 proc. głosów, a w 2006 r. ponad 29 proc. Odwoływanie się do tradycji solidarnościowej podkreśla fakt, że swój program wyborczy Jaworski ogłosił pod pomnikiem króla Jana III Sobieskiego, miejsca znanego z patriotycznych manifestacji, także w czasach PRL organizowanych przez opozycję antykomunistyczną. W pobliżu tego monumentu, na fasadzie budynku największej regionalnej gazety "Dziennika Bałtyckiego", zawisł olbrzymi billboard wyborczy polityka PiS.

Jaworski ma 43 lata, jest posłem drugą kadencję. Ukończył etnologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W latach 2006-2007 był prezesem Stoczni Gdańsk. Od czterech szef gdańskiego oddziału PiS.

W atmosferze kłótni i wzajemnych pretensji wyłaniali swojego kandydata na prezydenta Gdańska politycy lewicy. Do startu w wyborach szykowała się bezpartyjna Jolanta Banach, w latach 2001-04 w gabinecie Leszka Millera wiceminister gospodarki oraz pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych, a od 2010 r. zasiadająca w Radzie Miasta Gdańska jako jedyna radna z listy. SLD. Władze miejskie Sojuszu najpierw udzieliły Banach rekomendacji do reprezentowania partii w wyborach na prezydenta Gdańska, później jednak wycofały się z tego poparcia. W tej sytuacji Banach, której startu w wyborach w kuluarowych rozmowach obawiali się lokalni politycy PO, wycofała się z wyścigu wyborczego.

Ostatecznie lewicę reprezentować będzie 37-letni Jarosław Szczukowski, przewodniczący Rady Miejskiej SLD w Gdańsku, w latach 2007-10 szef pomorskich struktur tej partii. Jest prodziekanem w niepublicznej Wyższej Szkole Społeczno-Ekonomicznej w Gdańsku. Z wykształcenia jest magistrem zarządzania oraz politologii i nauk społecznych. Kandyduje z komitetu SLD-Lewica Razem, którego hasłem wyborczym jest "Solidarnie dla Gdańska". W programie deklaruje działania, które miałyby "podnieść jakość życia mieszkańców i polepszyć dostęp do usług publicznych", w tym edukacji, ochrony zdrowia i komunikacji.

Najmłodszym uczestnikiem rywalizacji o stanowisko prezydenta Gdańska jest Zbigniew Wysocki, przedstawiciel Nowej Prawicy - Janusza Korwin-Mikkego. Ma 30 lat. Z wykształcenia jest inżynierem informatykiem, zajmuje się projektowaniem i zarządzaniem systemami informatycznymi. W programie wyborczym sprzeciwia się m.in. generowaniu długu publicznego przez spółki miejskie.

Jako pierwszy - już w kwietniu - swój start w wyborach na prezydenta Gdańska obwieścił b. szef koncernu Energa (2002-06) Waldemar Bartelik, który w poprzednich latach był wymieniany jak potencjalny kandydat SLD. Potwierdził, że przed tegorocznymi wyborami były prowadzone takie rozmowy ze środowiskiem lewicy, a nawet częścią PiS. Ostatecznie zdecydował się jednak na samodzielny start w wyborach.

65-letni Bartelik podkreśla, że jest kandydatem niezależnym. Jak wyjaśnia, ubiega się o najwyższy urząd w Gdańsku z przekonania, że "zarządzanie miastem to nie polityka partyjna". Jest absolwentem Wydziału Mechaniczno-Technologicznego Politechniki Gdańskiej. Ukończył też podyplomowe studia menedżerskie w Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów oraz zarządzanie systemami ISO w jednej ze szwajcarskich firm. Bartelik uprawiał wyczynowo siatkówkę, obecnie jest prezesem Pomorskiego Wojewódzkiego Związku Piłki Siatkowej.

Jedyną kobietą w gronie kandydatów na prezydenta Gdańska jest Ewa Lieder, reprezentująca komitet wyborczy Gdańsk Obywatelski. 46-letnia ekonomistka jest przewodniczącą zarządu rady dzielnicy Wrzeszcz. Była główną inicjatorką zorganizowania w mieście głosowania nad budżetem obywatelskim. W swoim programie wyborczym, podobnie jak Bartelik, uwypukla ona hasła dotyczące odpartyjnienia samorządu. Opowiada się m.in. za wzmocnieniem udziału mieszkańców w decyzjach dotyczących wydatków miasta. (PAP)