Jak mówił w sobotę prezes PiS, wygranie wyborów oznacza podjęcie misji służenia ludziom. "Ta misja może być najkrócej określona tak: słuchać ludzi - służyć ludziom, słuchać Polaków - służyć Polakom. (...) Nasza misja to jest służba" - podkreślił.
Deklaracja sformułowana jest w imieniu kandydatów Prawa i Sprawiedliwości do samorządów wojewódzkich, powiatowych i gminnych, kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, którzy "deklarują wolę wzięcia odpowiedzialności za harmonijny rozwój "małych Ojczyzn".

Najważniejsze potrzeby obywateli
Dokument PiS podkreśla rolę samorządów jako miejsca realizacji demokracji lokalnej, wspierania aktywności gospodarczej i budowy społeczeństwa obywatelskiego. Jako główny cel ich działania wskazuje realizację zadań "odnoszących się do najbardziej podstawowych potrzeb obywateli."
Samorządowcy PiS mają kierować się zasadą zrównoważonego rozwoju kraju, tzn. niwelować różnice społeczne – tak, aby "miejsce urodzenia, zamieszkania czy pochodzenie nie pozbawiało nikogo warunków do godnego życia". W osiągnięciu tego celu ma pomóc skuteczne wykorzystanie funduszy unijnych.
PiS deklaruje zatrzymanie procesu prywatyzacji szpitali i placówek ochrony zdrowia. Na swoich kandydatów nakłada obowiązek przeciwdziałania likwidacji lokalnych posterunków policji, szpitali, bibliotek czy placówek pocztowych. Ma to zatrzymać proces "zwijania się państwa", obserwowany – zdaniem PiS – w mniejszych miastach i gminach.

Więcej samodzielności dla samorządów
Partia opowiada się za wzmocnieniem pozycji organów uchwałodawczych i kontrolnych gmin oraz za ograniczeniem czasu nieprzerwanego sprawowania tej samej funkcji przez wójta, burmistrza, prezydenta - do dwóch kadencji.
W deklaracji znajduje się oskarżenie pod adresem rządzącej koalicji PO – PSL, która "koszty nieudolnego rządzenia przerzuca na samorząd". PiS sprzeciwia się nakładaniu obowiązków na samorządy bez przekazywania dodatkowych środków na finansowanie tych zadań, co – zdaniem autorów dokumentu – prowadzi do zadłużania jednostek samorządowych.
PiS pragnie poprawy pozycji organów uchwałodawczych i kontrolnych gmin oraz wzmocnienia lokalnych mediów i ich uniezależnienia od władz samorządowych, aby mogły sprawować nad nimi kontrolę w imieniu społeczeństwa.
Samorządowcy zobowiązani będą do realizacji programu „Zdrowie. Praca. Rodzina”, przyjętego w lutym 2014 roku na kongresie PiS. Zawiera on m.in. obietnice tworzenia nowych i ochrony już istniejących miejsc pracy, wsparcie dla budownictwa mieszkaniowego, rozbudowę sieci lokalnych połączeń drogowych i kolejowych. W dziedzinie edukacji PIS deklaruje zatrzymanie procesu zamykania szkół w gminach wiejskich oraz przywrócenie szkolnictwa zawodowego.
Deklarację kończy nawiązanie do hasła wyborczego PiS "Czas na zmiany. Zacznijmy je od samorządu".
Podczas inauguracji kampanii wyborczej PiS pod deklaracją programową samorządowca swoje podpisy złożyło 16 delegatów poszczególnych województw. Jak zaznaczył lider łódzkiego PiS Marcin Mastalerek, w najbliższych dniach deklaracje podpiszą wszyscy kandydaci tej partii startujący w wyborach do samorządu.

Kaczyński: to zobowiązanie do służby
- Ostatnie dwa trzy lata spędziliśmy (...) na podróżach po Polsce, rozmowach z ludźmi. (...) Słyszeliśmy co ludzie mówią o swoich troskach, problemach, ale także o swoich pomysłach, co swoich marzeniach. Z tego zrodził się nasz program, ale z tego także zrodziła się nasza deklaracja samorządowców - mówił Kaczyński.
Dodał, że deklaracja samorządowa PiS jest zobowiązaniem do służby zarówno w kwestiach spraw małych, drobnych, wydawałoby się błahych, i tych większych, a nawet wielkich. Według Kaczyńskiego, ta służba to naprawiony chodnik na ulicy, opieka nad dziećmi w przedszkolu i szkole, odpowiednia pomoc w publicznym szpitalu, bezpieczeństwo, za które powinna odpowiadać straż miejska i urzędy szybko załatwiające sprawy obywateli. - Jeśli spojrzymy na naszą deklarację to musimy zauważyć także jeszcze jeden problem. Otóż władze samorządowe w jednej gminie mogą bardzo wiele, ale nie mogą wszystkiego (...) Służba w biednej gminie i w gminie bogatej, to jest zupełnie co innego. Tutaj staje problem różnic rozwojowych, różnic bogactwa, a więc problem zrównoważonego rozwoju" - zaznaczył. Jak mówił, samorządy w wielu kwestiach są zależne od rządu i Sejmu.(ks/pap)