Po informacji wojewody w sprawie zadań i zasad wynagradzania urzędników wyborczych osoby, które zgłosiły się na urzędników wyborczych, składają rezygnacje – powiedziała nam Mariola Uczkiewicz-Kampczyk, sekretarz gminy Lesznowola. Powodem są m.in. wynagrodzenia.

Jak wyjaśniła, pracodawca musi zwolnić urzędnika wyborczego od pracy zawodowej w celu umożliwienia mu wykonania zadań wyborczych w innej gminie, bez zachowania prawa do wynagrodzenia w swojej instytucji. Urzędnik nie dostaje więc za godziny nieobecności wynagrodzenia. Natomiast wynagrodzenie urzędnika wyborczego będzie liczone wg stawki godzinowej, w zależności od tego, ile urzędnik przepracuje przy wyborach. Nie otrzyma więc całej kwoty 4473,55 zł, czyli zakładanej wysokości wynagrodzenia za miesiąc pracy urzędnika wyborczego, tylko proporcjonalnie do godzin wykonanej pracy.

- Nie wyobrażam sobie organizacji wyborów w obecnym stanie prawnym, nikogo nie można zmusić do pracy w innej gminie i może być z chętnymi kłopot – powiedziała Mariola Uczkiewicz-Kampczyk.
Jak dodała, dodatkowy czas zajmuje też np. dojazd na szkolenie dla urzędników wyborczych i wykonanie innych zadań, a urzędnik otrzyma wynagrodzenie tylko za czas szkolenia, bo nie są przewidziane zwroty kosztów podróży.

Sekretarz gminy Lesznowola nie wyobraża sobie też pracy urzędników wyborczych „po godzinach pracy”. – Wątpię też, żeby KBW organizowało szkolenia dla takiej rzeszy ludzi np. o godz. 20 – dodała.

Jej zdaniem jednym z rozwiązań zachęcających do pełnienia tej funkcji mogłoby być zachowanie pensji w urzędzie i otrzymywanie wynagrodzenia urzędnika wyborczego dodatkowo. Wtedy jednak byłby problem z wykonywaniem pracy w swoim macierzystym urzędzie, zwłaszcza w przypadku stanowisk jednoosobowych.



Ewidencja wyjść prywatnych również nie rozwiąże problemu, zwłaszcza w przypadku osób, które pracują przy obsłudze mieszkańców. - Urząd jest czynny w określonych godzinach, pewnych prac nie można wykonać w godzinach wieczornych, interesant nie przyjdzie załatwić sprawy o godz. 18 – podkreśliła.

Mariola Uczkiewicz-Kampczyk zwróciła także uwagę na to, że były zawsze kłopoty z naborem członków OKW,  a ma być ich dwa razy więcej. Jak zaznaczyła, diety nie były wysokie, co nie przyciągało do pracy w komisjach.  - Było coraz mniej chętnych, osobiście prosiłam poprzednio pracujących w komisjach, żeby się zgodzili kolejny raz, naprawdę trudno było znaleźć takie osoby – przyznała. 

Jak wyjaśniła, zaangażowanie w komisji jest czasochłonne, począwszy od udziału w szkoleniach, poprzez dwukrotne liczenie kart do udziału w wyborach. – Czasami była to praca w sobotę przy sprawdzeniu przygotowania lokalu do wyborów, potem od 6 rano w niedzielę do wieczora w poniedziałek – zaznaczyła.

Zdaniem sekretarz Lesznowoli za późno może być już na zmianę prawa wyborczego, bo procedura legislacyjna pewien czas trwa. - Trudno mi powiedzieć, kto inny mógłby być urzędnikiem wyborczym, na ogół byli to sekretarze gmin – dodała.

Według sekretarz Lesznowoli rozwiązaniem problemu z brakiem urzędników wyborczych może być wydłużenie kadencji organów gminy. - Wtedy byłby czas na dopracowanie wielu nierozwiązanych problemów z organizacją wyborów lub zastosowanie nowego Kodeksu wyborczego od kolejnej kadencji a najbliższe wybory przeprowadzić można by w oparciu o „stare‘’ przepisy – powiedziała.

Jak dodała, wg stanowiska GIODO rozwiązania przyjęte w Kodeksie wyborczym wymagają dostosowania do przepisów unijnych, w martwym punkcie stanęła też sprawa zakupu sprzętu do nagrywania i jego instalacji, co wiele gmin postrzega jako poważny problem.

Państwowa Komisja Wyborcza w środę miała zdecydować o kolejnych krokach w związku z problemami z wyłonieniem urzędników wyborczych. Do czasu publikacji artykułu nie upubliczniono rozstrzygnięcia.

Kodeks postępowania administracyjnego. Ordynacja podatkowa. Samorządowe,

Prawo administracyjne. Zbiór przepisów