"Nasze miasto stoi na skraju przepaści" – alarmują. Bartyla uważa, że organizacja referendum na rok przed wyborami to przejaw braku odpowiedzialności. Uważa, że jego decyzje z ostatnich lat "bronią się".
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej inicjatorzy referendum zarzucili prezydentowi m.in., że nie radzi sobie z problemem odpadów, rewitalizacją miasta i wyprowadza pieniądze z miejskich spółek. Obarczają go także winą za złą sytuacje finansową miasta, które jest zadłużone na ponad 200 mln zł, a w tym roku deficyt w lokalnym budżecie wyniesie 44 mln zł – z tego powodu zapadła decyzja o przesunięciu bytomskim urzędnikom wypłaty pensji – zamiast w grudniu, otrzymają ją na początku stycznia.

Przewodniczący Rady Miejskiej w Bytomiu Mariusz Janas (PiS) zarzucił Bartyli, że wspólnie z władzami województwa wydał decyzje, które umożliwiły przyjęcie, składowanie i przetwarzanie prawie pół miliarda ton odpadów w Bytomiu. "To jest miliard metrów sześciennych. Odpady są magazynowane na terenach miejskich, to jest skandal. Który prezydent chciałby, żeby u niego na podwórku, koło domu, były odpady niebezpieczne – nikt. Ja też tego nie chcę, mieszkańcy tego nie chcą" - powiedział Janas.

"Naszym zdaniem w mieście nastąpiły nadzwyczajne okoliczności, które nie powinny czekać do normalnej oceny wyborczej" – podkreślił wiceprzewodniczący rady miejskiej Michał Bieda (PO). Poza sprawą odpadów zarzucił Bartyli, że wyprowadził z miejskich spółek i jednostek ponad 5 mln zł. "To trzeba po prostu zatrzymać, w roku wyborczym będzie jeszcze gorzej" – dodał Bieda. Przekonywał, że bytomianie zasługują na lepsze miasto i na "lepszego prezydenta, który nie chowa dokumentów, prawdy o stanie miasta, ale stawia ważne wyzwania dla miasta i je realizuje".
Inny wiceprzewodniczący rady Dariusz Laksa powiedział, że Bartyla nie tylko wyprowadza pieniądze z miejskich spółek, ale też zatrudnia w nich związanych z sobą radnych. "Kupowanie radnych jest niedopuszczalne i skandaliczne. Problemem wyprowadzania pieniędzy z miejskich spółek zajmują się już organu ścigania" – powiedział radny.

Uczestnicy konferencji mówili też, że Bytom, który ma szanse na wielomilionowe wsparcie rewitalizacji z Unii Europejskiej jest w tak złej sytuacji finansowej, że nie ma środków na wkłady własne i wszystko wskazuje na to, że wykorzysta tylko ułamek możliwych do zdobycia środków unijnych.

Podczas kampanii referendalnej organizacje opowiadające się za odwołaniem Bartyli wyślą do mieszkańców list, w którym będą namawiać do odwołania prezydenta. Będą rozdawać ulotki i rozwieszać plakaty, uruchomili też stronę internetową, poświęconą referendum – www.referendum.bytom.pl.
Pytany o referendum Bartyla powiedział w poniedziałek, że podchodzi do niego "spokojnie". "Uważam, że to przejaw dużej nieodpowiedzialności - organizowanie referendum rok przed wyborami" – dodał.

Jak dodał, "podejmowane przez niego w ostatnich latach decyzje bronią się". "Mieszkańcy kiedyś powierzyli mi urząd, rządzenie miastem. Jeżeli uznają, że mój czas skończył, to po prostu odejdę, jednak myślę, że mądrość mieszkańców naszego miasta zwycięży i to referendum nie będzie skuteczne. Taką mam nadzieję" – dodał.

Zaznaczył, że nie zamierza zachęcać mieszańców, by nie szli głosować. "Uważam, ze mieszkańcy sami wiedzą, jak mają postąpić. Nie mam zamiaru zachęcać ich do pozostania w domach. To jest ich wybór i to do nich należy ocena dotychczasowego sprawowania przeze mnie urzędu" – oświadczył.
Uchwałę w tej sprawie referendum o odwołanie Bartyli bytomscy radni podjęli 5 września – prezydent jakiś czas temu stracił większość w Radzie. Ogłoszenie referendum przez Radę Miasta było następstwem nieudzielenia prezydentowi absolutorium z wykonania budżetu miasta za ubiegły rok. Wykonanie budżetu negatywnie zaopiniowała Regionalna Izba Obrachunkowa.

Aby głosowanie było ważne, musi wziąć w nim udział niespełna 26,2 tys. mieszkańców miasta. Jeśli mieszkańcy odwołają Bartylę, miastem do wyborów będzie zarządzał komisarz wyznaczony przez premier Beatę Szydło.

Damian Bartyla po raz pierwszy został wybrany na prezydenta Bytomia w październiku 2012 r. w przedterminowych wyborach. Wcześniej, w czerwcu tegoż roku, ponad 28 tys. bytomian opowiedziało się w referendum za odwołaniem ze stanowiska prezydenta Piotra Koja (PO) oraz Rady Miasta. Bartyla działał na rzecz referendum, w którym odwołano Koja. W wyborach samorządowych jesienią 2014 r. Bartyla zwyciężył w pierwszej turze, ponownie obejmując stanowisko prezydenta miasta.(PAP)