Kłopoty Edwarda P., byłego już wójta Radecznicy, rozpoczęły się w 2007 roku kiedy był dyrektorem miejscowego szpitala psychiatrycznego. Prokuratura Rejonowa w Zamościu oskarżyła go, że „pełniąc funkcję publiczną, uzależniał czynność służbową, w tym przypadku zatrudnienie, od zgody osoby zainteresowanej na nawiązanie z nią stosunku o charakterze erotycznym”. Nękał kobiety telefonami i SMSami, proponował wspólne wyjazdy na grzyby, do hotelu, zapraszał je do gabinetu, całował, dotykał kolan i piersi, składał im niedwuznaczne propozycje. Edward P. stracił stanowisko dyrektora szpitala, ale w wygrał wybory na wójt gminy.

W październiku 2016 roku, po kilkuletnim procesie Sąd Rejonowy w Zamościu uznał jego winę i skazał go na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz 3750 zł grzywny. Orzekł też zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych przez 2 lata. Wyrok 7 lutego 2017 r. utrzymał Sąd Okręgowy w Zamościu.

Trzy dni później Komisarz Wyborczy w Zamościu wygasił mu mandatu wójta gminy Radecznica. Uzasadnił, że zgodnie z art. 11 § 2 kodeksu wyborczego, nie ma prawa wybieralności w wyborach osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności, za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.

Postanowienie to Edward P. zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie, a ten wyrokiem z dnia 25 kwietnia 2017 roku stwierdził, że skarga jest bezzasadna. Wyrok WSA potwierdził 4 października 2017 roku Naczelny Sąd Administracyjny oddalając skargę kasacyjną wójta. Dopiero wtedy Edward P. zrezygnował ze stanowiska. 

Prokuratura: wójt złamał zakaz

Prokuratura Rejonowa w Zamościu uznała, że w międzyczasie Edward P. popełnił kolejne przestępstwo. Wbrew orzeczonemu prawomocnie zakazowi zajmowania stanowisk kierowniczych, od 8 lutego 2017 r. nadal pełnił czynnie obowiązki wójta, popisywał dokumenty, uczestniczył w sesjach rady gminy, pobierał wynagrodzenie, wyjeżdżał służbowo jako wójt reprezentując gminę Radecznica. Oskarżyła go, że złamanie zakazu sądowego (art. 244 kk).

Edward P. nie przyznał się do zarzuconego mu czynu. Nie przeczył, że pomimo prawomocnego skazania w dalszym ciągu pełnił  funkcje wójta. W jego przekonaniu robił to zgodnie z prawem. Dowodził, że do czasu prawomocnego zakończenia postępowania administracyjnego wszczętego w wyniku skargi na postanowienie komisarza wyborczego o stwierdzeniu wygaszenia mandatu wójta miał on prawo wykonywać swoją funkcję .

Wójt nie powinien czekać

Sąd Rejonowy w Zamościu uznał, że pomimo, że postanowienie komisarza wyborczego nie było prawomocne, Edward P. miał obowiązek sam, następnego dnia po wydaniu wyroku prawomocnie zakazującemu mu zajmowania stanowisk kierowniczych, podjąć działania zmierzające do odsunięcia go od wykonywania zadań wójta lub zrzeczenia się samemu mandatu. Funkcja wójta, jak wynika z przepisów ustawy o samorządzie gminnym należy do stanowisk kierowniczych.

Sąd uzasadnił, że Edward P. sprawował funkcję publiczną, został wybrany jako osoba zaufania publicznego przez wyborców z gmina Radecznica, którzy wybierając go na tą funkcję  pokładali w nim nadzieję, że będzie ona wykonywał mandat uczciwie. Choćby z tego względu, dla przejrzystości  swego działania winien od rzec się mandatu na ręce przewodniczącego rady gminy, a nie czekać na rozstrzygnięcie organu administracyjnego. Tym bardziej, jak stwierdził sąd, że w tej sytuacji nie mógł on liczyć na uchylenie postanowienia komisarza, bowiem skazanie stało się prawomocne, a postanowienie komisarza ma charakter deklaratoryjny.

Sąd uznał więc, że po stronie Edwarda P. spoczywał bezwzględny obowiązek złożenia rezygnacji z funkcji wójta i za naruszenie zakazu sądowego skazał go na 5 tys. zł grzywny.

Wyrok nie jest prawomocny. Edward P. zapowiedział złożenie apelacji.