Ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej czeka na podpis prezydenta, w piątek 29 kwietnia br. Senat nie zgłosił do niej poprawek.
Zgodnie z ustawą nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować.

Oznacza to, że nie można nadawać takich nazw. Ewentualną decyzję o stwierdzeniu nieważności uchwały nadającej nazwę budowli, obiektowi lub urządzeniu użyteczności publicznej - jeśli nosiłby nazwę niezgodną z ustawą - podejmowałby wojewoda. Przed wydaniem takiej decyzji byłby on zobowiązany do zasięgnięcia opinii Instytutu Pamięci Narodowej. Jednocześnie samorządy będą miały obowiązek zmiany dawniej nadanych nazw, jeśli związane są one z osobami, wydarzeniami i datami, które będą zakazane według ustawy.

Jak wyjaśnił dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN Andrzej Zawistowski, w skali kraju jeszcze sporo nazw nawiązuje do systemu komunistycznego. Na przykład jeżeli chodzi o nazwy ulic może to być nawet ponad 1,5 tys. - Według naszych danych wciąż funkcjonuje 131 ulic upamiętniających PKWN, 32 ulice +40-lecia PRL", 11 ulic Armii Czerwonej, a nawet cztery ulice Władysława Gomułki. Jest ulica Polskiej Partii Robotniczej czy Feliksa Kona, członka bolszewickiego rządu, który przy pomocy Armii Czerwonej szykował się do objęcia władzy w Polsce w 1920 r. Karol Świerczewski także jest nadal patronem 196 ulic w Polsce. Po wejściu w życie ustawy przed samorządami stanie zadanie dokładnego zweryfikowania podległych sobie terenów - mówił Zawistowski. @page_break@

Opolskie: zmieniono już większość nazw propagujących komunizm
W większości opolskich miast nie ma już nazw ulic czy placów upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia czy daty symbolizujące komunizm. Są tylko pojedyncze przypadki; które zostaną usunięte po wejściu w życie ustawy o zakazie propagowania komunizmu.

Władze np. Brzegu, Namysłowa czy Olesna na Opolszczyźnie twierdzą, że na ich terenie nie ma już takich nazw, które mogłyby propagować komunizm. „U nas ten temat został skutecznie załatwiony przed kilkunastu laty, nie mamy takie problemu” – powiedział PAP burmistrz Olesna Sylwester Lewicki.

Rzeczniczka prasowa prezydenta Opola Katarzyna Oborska-Marciniak także powiedziała PAP, że władze miasta stoją na stanowisku, iż nie ma w nim już kontrowersyjnych nazw nawiązujących do dat czy nazwisk kojarzonych z komunizmem. Wyjaśniła, że w minionych latach zostały one zmienione. Pytana o istniejącą w Opolu ul. Obrońców Stalingradu Oborska-Marciniak uznała, że zdaniem władz miasta „nie wpisuje się ona w tę ustawę i nie propaguje systemu komunistycznego. „Jeśli ktoś uważa inaczej, to powinien zwrócić się z tym do miasta. Urząd zbierze wtedy komisję złożoną z historyków i znawców tematu i raz jeszcze rozpatrzy tę sprawę” - dodała.

Jarosław Jurkowski z kędzierzyńskiego magistratu także powiedział PAP, że nazwy związane z systemem komunistycznym były na terenie Kędzierzyna-Koźla zmieniane od początku lat 90. Podał, że m.in. nazwę zmieniła wtedy ul. Gen. Karola Świerczewskiego, która dziś nosi nazwę al. Jana Pawła II. Jurkowski dodał jednak, że według stanu na rok 2012, nazw kojarzących się z komunizmem pozostało w Kędzierzynie-Koźlu sześć. Zwrócił na to miastu uwagę IPN. „Dzięki inicjatywie przewodniczącego rady miasta Andrzeja Kopcia plac Gwardii Ludowej niedawno przekształcił się w plac Jana Surzyckiego, uczestnika powstań śląskich. Trwa właśnie okres przejściowy, kiedy obie nazwy funkcjonują jeszcze równolegle” – poinformował Jurkowski.

Dodał, że do zmiany pozostają wciąż zakwestionowane przez IPN w 2012 roku ulice Dąbrowszczaków, Lucjana Szenwalda, Józefa Wieczorka, Przodowników Pracy i ul. 9 Maja, położone na pięciu różnych osiedlach.

Jurkowski podał, że według danych z 2012 roku zmiany nazw miałyby dotyczyć ulic, przy których mieszkało wówczas ok. 1700 osób. Jego zdaniem obecnie liczba ta będzie „porównywalna, może nieco mniejsza”. Jurkowski relacjonował, że kędzierzyński urząd miasta zwrócił się w 2012 roku, gdy rozważano kwestię zmiany wskazanych przez IPN nazw, do rady powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego z propozycją zwolnienia mieszkańców tych ulic z opłat za zmianę praw jazdy i dowodów rejestracyjnych. „Odpowiedź była odmowna. Wobec takiego stanowiska rada miasta negatywnie ustosunkowała się do sugestii prezesa IPN, odmawiając zmiany nazw” – dodał.

Dopytywany, czy ustawa jest jasna i czy miasto może mieć jakieś trudności interpretacyjne dot. tego np. co propaguje komunizm czy ustrój totalitarny, a co nie Jurkowski odpowiedział, że wykładnią w tym zakresie może być pismo prezesa IPN z 2012 roku. „W razie wątpliwości co do innych nazw będziemy się konsultować” – dodał.

Sekretarz miasta Głuchołazy Piotr Wierzbicki poinformował PAP, że w Głuchołazach kwestia zmiany nazw mogących propagować komunizm jest sprawą marginalną, bo w 1991 roku tamtejsza Rada Miejska dokonała zmian nazewnictwa ulic. „Tylko jedna z ulic ma obecnie w nazwie nazwisko osoby mogącej kojarzyć się z ustrojem komunistycznym” – wyjaśnił Wierzbicki podając, że chodzi o ul. Gen. Zygmunta Berlinga. Pytany o to, czy wiadomo już jakie będą koszty zmiany nazwy tej ulicy uznał, że trudno to obecnie oszacować. Dodał, że nie rozpatrywano jeszcze ewentualnych pomysłów na nowe nazwy. „O ile będą konieczne do wprowadzenia” - zaznaczył.

Pytany, czy ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego jest jasna lub czy mogą się pojawić jakieś trudności interpretacyjne przy jej wypełnianiu Wierzbicki wskazał, że ewentualne trudności interpretacyjne ma rozstrzygać wojewoda „posiłkując się opiniami instytucji, o których mowa w ustawie”.

Burmistrz Kluczborka Jarosław Kielar wskazał z kolei, że w mieście „uliczna dekomunizacja” nastąpiła już z początkiem lat 90. Mimo to pozostała w nim jeszcze ul. Lucjana Szenwalda oraz Ludwika Waryńskiego. Natomiast w dwóch wsiach na terenie gminy zachowały się ulice 22 lipca oraz XXX-lecia. Kielar przypomniał, że przed kilku laty podjęto już próbę zmiany nazw tych ulic, ale przeciwni temu byli mieszkańcy, bo wówczas na swój koszt musieliby wymieniać dokumenty. „Dziś, jeśli to ma być poza kosztem, zapewne nie będzie problemów ze zmianą tych nazw” – uznał burmistrz Kluczborka, ale zaznaczył, że nie podjęto jeszcze żadnych działań w tym kierunku.

W ustawie zapisano, że zmiana nazwy dokonana na podstawie ustawy nie będzie miała wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Oznacza to, że np. dowód osobisty, mimo zmiany nazwy ulicy, przy której mieszka osoba legitymująca się nimi, będzie ważny, dopóki nie upłynie jego termin ważności. Zdecydowano też, że pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne w sprawach dotyczących zmiany nazwy, dokonanej na mocy ustawy, w księgach wieczystych, rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych będą wolne od opłat.

Kielar pytany o pomysły na nowe nazwy ulic powiedział, że zapewne ul. Szenwalda zostanie przemianowana na nazwę z nazwiskiem jakiegoś innego poety. „Tak mamy pogrupowane i uporządkowane ulice, więc zapewne będziemy chcieli się tego trzymać” - uznał.

Sekretarz gminy Bierawa Barbara Gawlik podała, że w Bierawie i w jeszcze jednej miejscowości w gminie istnieją ulice 22 lipca. Powiedziała, że była już kiedyś dyskusja o zmianie nazwy tej ulicy w Bierawie. Zastanawiano się wówczas – jak mówiła Gawlik – czy nazwa ta nawiązuje do komunizmu, czy ew. mogłaby być uznana za zwykłą datę. W jej opinii ludzie w średnim i starszym wieku wiedzą raczej o dawnym święcie i z nim ją kojarzą, ale młodzi już niekoniecznie. Dodała, że procedowana właśnie ustawa sprawi z pewnością, że trzeba będzie tę nazwę zmienić. Ale jak zaznaczyła – samorząd jeszcze nad tym nie pracował.

Naczelnik wydziału rozwoju przedsiębiorczości i rolnictwa urzędu miejskiego w Głubczycach Jadwiga Królikowska podała PAP, że na terenie gminy w miejscowości Lisięcice istnieje ul. Żymierskiego. Dodała, że kilka lat temu była już podejmowana inicjatywa zmiany tej nazwy, sprawa trafiła na sesję rady, ale ta nie wyraziła na to zgody - najprawdopodobniej z uwagi na koszty. Gdy obecna ustawa wejdzie w życie samorząd Głubczyc zapewne wróci do sprawy. "Ale jeszcze merytorycznie nad tym nie pracowaliśmy" - zaznaczyła Królikowska.(PAP)

Świętokrzyskie: samorządy przygotowują się do dekomunizacji nazw ulic
Miasta woj. świętokrzyskiego, których ulicom nadal patronują postaci związane z systemem komunistycznym, czekają na wejście w życie ustawy dekomunizacyjnej. Władze Starachowic, gdzie takich miejsc jest najwięcej, mają już pomysły na nowe nazwy, które konsultują z mieszkańcami.

W myśl zapisów ustawy, nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego, nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować. Określono w niej, że „za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989”. Gdy przepisy wejdą w życie, samorządy będą miały rok na usunięcie nazw upamiętniających komunizm.

Jednym z miast woj. świętokrzyskiego, gdzie dotąd funkcjonuje najwięcej nazw ulic, kojarzących się z poprzednim ustrojem, są Starachowice. Chodzi o ulice: Juliana Marchlewskiego, Marcelego Nowotki, Hanki Sawickiej, Janka Krasickiego, Józefa Krzosa, Tadeusza Krywki, Jana Mrozowskiego oraz Szaszki (Wasyla Wojczenki). Noszą one imiona działaczy ruchu robotniczego i komunistycznego, także funkcjonujących na terenie ziemi starachowickiej.

W czerwcu ub.r. z inicjatywą zmiany nazw wystąpili do władz miasta przedstawiciele m. in. Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Polskiego Towarzystwa Historycznego, Związku Harcerstwa Polskiego. Pomysł poparł krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej.

W związku z apelem oraz ustawą, prezydent miasta Marek Materek oraz miejski architekt opracowali propozycje nowych nazw, które na początku kwietnia skierowano do miejskich radnych. „To punkt wyjścia do dyskusji pomiędzy radnymi i mieszkańcami tych ulic na temat ich przyszłych nazw. Chcemy, by zmienione nazwy kojarzyły się i współgrały z częściami miasta, w których znajdują się dane ulice” - podkreślił Materek.

Proponowane nazwy nawiązują do lokalnej historii. Wśród nich znalazły się „Benedyktyńska” i „Cysterska” korespondujące z dawnym podziałem własności tutejszych dóbr, „Górnicza” - w miejscu gdzie działała kopalnia rud żelaza „Herkules” oraz ulica „Fabryki Samochodów Ciężarowych +Star+” – opcjonalnie „Pracowników Fabryki Samochodów Ciężarowych +Star+”. „Chciałbym w ten sposób uhonorować wszystkie osoby, które budowały fabrykę, a przez to miasto, bo bez fabryki Starachowice by się nie rozwinęły” - ocenił Materek.

Nowe nazwy ulic mają też upamiętniać: współorganizatora pierwszych starachowickich komórek ruchu oporu po wrześniu 1939 r. Jana Sieronia ps. „Kawka”, poległych w 1944 r. w Starachowicach podczas wykonywania wyroku Polskiego Państwa Podziemnego na inspektorze gestapo - Bolesława Papiego ps. „Czerw” i Michała Nowaka ps. „Pierwiosnek” oraz działacza gospodarczego i państwowego z okresu XX-lecia międzywojennego, prezesa Zakładów Starachowickich Czesława Klarnera.

Prezydent Starachowic ma nadzieję, że konsultacje społeczne w tej sprawie nie potrwają długo, aby miasto mogło „jak najszybciej spełnić wymogi ustawy”.

Podobnego problemu praktycznie nie ma w Kielcach, gdzie w ciągu ostatnich 27 lat zmieniono niemal wszystkie nawiązujące do PRL nazwy ulic. Młodzi kielczanie nie mają dziś pojęcia, gdzie znajduje się dawny Placu Obrońców Stalingradu, ulice Feliksa Dzierżyńskiego, Karola Świerczewskiego, Gwardii Ludowej, Armii Czerwonej, Armii Ludowej czy Manifestu Lipcowego. Ale starsze osoby jadąc miejskim autobusem do centrum nadal pytają innych pasażerów, czy pojazd skręca „w Buczka”, czyli dzisiejszą ulicę Ignacego Paderewskiego, która przez lata nosiła nazwę działacza socjalistycznego i komunistycznego.

Zdaniem dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji kieleckiego magistratu Filipa Pietrzyka, w stolicy województwa pozostało trzech patronów ulic, którzy mogą kojarzyć się z minionym okresem, choć – zastrzegł – „to dyskusyjna sprawa”. „Chodzi o ulice Henryka Połowniaka, Stefana Okrzei i Stanisława Toporowskiego. Są pewne wątpliwości, bo Okrzeja zmarł w 1905 r. i chociaż jest uznawany za postać ruchu socjalistycznego, to jest wątpliwość czy taka osoba jest tą, której nazwisko nawiązuje do totalitarnego systemu z lat 1944-1989 czy też nie, w rozumieniu ustawy. Tak też jest w przypadku Toporowskiego, który zginął w 1942 r., przez dłuższy czas funkcjonował we Francji i to też może rodzić pewne wątpliwości interpretacyjne” - ocenił Pietrzyk.

Jego zdaniem wątpliwości nie ma w przypadku Henryka Połowniaka, który był żołnierzem Gwardii Ludowej, potem Armii Ludowej.

Zdaniem Pietrzyka, władze Kielc nie będą podejmowały żadnych działań odnośnie zmiany nazw tych ulic, do czasu wejścia w życie ustawy - aby mieszkańcy nie musieli ponosić kosztów przedsięwzięcia. „Są to dwa tryby i rodzą różne skutki jeśli chodzi o dokumenty dla mieszkańców. Jeżeli ulice zostaną zmienne w trybie ustawy, to dokumenty mimo niezmienionych nazw zachowują swoja ważność. A w przypadku, gdy będzie następowała ich wymiana, nastąpi to nieodpłatnie. Gdyby zdecydować się na to z poziomu władz samorządowych, to mieszkańcy musieliby ponieść koszty” - wyjaśniał. Ocenił też, że wymiana tabliczek na budynkach i przyulicznych drogowskazów z nazwami ulic, nie będzie kosztowna dla miasta.

Pietrzyk przypomniał, że przy magistracie funkcjonuje zespół ds. nazewnictwa ulic i placów - złożony m.in. z historyków, krajoznawców, radnych. Opiniuje on propozycje nowych nazw, zanim w formie projektu uchwały trafią one na forum rady miejskiej. „Jest kolejka osób, czekających na swoje ulice, ronda, place. To m.in. premier Tadeusz Mazowiecki, wieloletni dyrektor kieleckiej fabryki SHL Adam Sobol i historyk, prof. Daniel Olszewski. O upamiętnienie tej ostatniej postaci wnioskował Uniwersytet Jana Kochanowskiego” - wyliczał.

Na takie wyróżnienie czekają także nazwy historyczne: Unia Lubelska, Rzeczpospolita Obojga Narodów oraz… tetrapod – najstarsze czworonożne zwierzę lądowe, którego ślady odkryto w kamieniołomie pod Kielcami.

Wątpliwości w sprawie zmiany nazw upamiętniających komunizm mają sami mieszkańcy. Świadczy o tym m. in. referendum przeprowadzone w 2014 r. w kieleckim IV LO, sprawie zmiany patrona placówki – Hanki Sawickiej. Ponad 56 proc. szkolnej społeczności opowiedziało się za utrzymaniem dotychczasowej nazwy szkoły. Argumentowali m.in. że nazwa „Sawicka” – używana potocznie – jest synonimem dobrego poziomu nauczania szkoły. Jednak po dyskusjach, samorząd uczniowski, rada pedagogiczna i rada rodziców wystąpili do Rady Miasta o zniesienie patrona, a radni poparli wniosek.

Z dekomunizacją nazw miejsc publicznych będzie musiał uporać się też samorząd Ostrowca Świętokrzyskiego. Do Wydziału Mienia Komunalnego tutejszego magistratu w ostatnim czasie kilkakrotnie wpływały sugestie dotyczące zmiany nazwy ulicy Wandy Wasilewskiej – wnioski te nie wpływały jednak od samych mieszkańców tej ulicy. Pojawiały się też podobne sygnały odnośni ulicy Ludwika Waryńskiego. W mieście funkcjonuje również osiedle im. XXV-lecia PRL.

„Z początkiem lat 90. w mieście dokonano części zmian nazewnictwa ulic, w taki sposób, iż powrócono do ich historycznych nazw. Przykładowo ulicy Hanki Sawickiej powrócono nazwę ulicy Żabiej czy Bohaterów Stalingradu – obecnie ulica Sandomierska. Wydaje się, że inicjatywa dekomunizacji powinna być przede wszystkim uwzględniać głosy mieszkańców. Jeżeli mieszkańcy wyrażają akces zmiany danej nazwy czy to ulicy, czy placu, czy osiedla to powinno się taką wolę uszanować” - podkreśliła wiceprezydent Ostrowca, Marzena Dębniak.

Ostrowieccy samorządowcy i urzędnicy zwrócili uwagę, że także o nowej nazwie powinni decydować mieszkańcy. Ocenili też, iż sprawa wskazania, które nazwy miejskich ulic propagują ustrój komunistyczny nie będzie łatwa, a jeżeli razem z ustawą nie pojawi się wykaz takich nazw, trzeba będzie zwracać się w tej sprawie do IPN.

Jak podkreślono w przesłanym PAP komunikacie, mimo iż mieszkańcy po zmianie nazw ulic przy których znajdują się ich domy, nadal będą mogli używać dotychczasowych dokumentów, będą musieli podać nowe dane adresowe w różnych instytucjach i ponieść w związku z tym np. koszty korespondencji. „Ze strony samorządu koszty nie będą duże. To wymiana tabliczek z nazwą ulic i ewentualne powiadomienie instytucji i portali internetowych o przeprowadzonych zamianach” – wyliczała asystentka prezydenta miasta, Agnieszka Rogalińska. (PAP) @page_break@

Kujawsko-Pomorskie: samorządy na razie nie zajmują się zmianami nazw ulic
Samorządy największych miast województwa kujawsko-pomorskiego - Bydgoszczy, Torunia i Włocławka nie zajmują się na razie zamianą nazw symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny. Sprawę podejmą, gdy ustawa "dekomunizacyjna" stanie się obowiązującym prawem.

W ostatnich latach nazwy ulic, placów i parków w regionie nie były przedmiotem szerszych dyskusji i postulatów lokalnych społeczności. Zasadnicze zmiany nazw przede wszystkim ulic kojarzonych z okresem komunizmu zostały przeprowadzone w latach 90. zeszłego stulecia, ale w niektórych miejscowościach część nazw odnoszących się do postaci lub wydarzeń gloryfikowanych w PRL pozostała bez zmian.

W latach 2007 - 2009 władze IPN zwróciły się do 20 samorządów regionu z apelem "o podjęcie niezwłocznych działań, ukierunkowanych na jak najszybsze dokonanie zmian nazw, które utrwalają zafałszowany obraz najnowszych dziejów Polski". W pismach wskazano nazwy, które przede wszystkim należy zmienić.

Na liście nazw, które wymagają zmiany w Bydgoszczy, znalazły się ulice: Armii Ludowej, Teodora Duracza, Lucjana Szenwalda, Józefa Powalisza, Zygmunta Berlinga, Oskara Langego, Bolesława Rumińskiego, Stanisława Lehmana i Romana Chłodzińskiego oraz Aleja Planu-6-letniego i Park płk. Zbigniewa Załuskiego. Część patronów ulic to postaci szerzej znane w kraju, a część z nich to lokalni działacze KPP, PPR, PZPR. W piśmie z IPN podkreślono, że "nazwy te są w swej istocie formą gloryfikacji totalitarnej ideologii, propagandy komunistycznej oraz wymierzonej w niepodległość Polski polityki Józefa Stalina".

W przypadku Torunia wskazano jedynie na ul. Armii Ludowej, podając podobne uzasadnienie konieczności zmiany nazwy. Zarówno w Bydgoszczy, jak i Toruniu kwestionowane nazwy nie zostały zmienione. Podobnie postąpiły samorządy wielu innych miejscowości w województwie.

W Toruniu w zeszłym roku na wniosek Stowarzyszenia Stawki (nazwa dzielnicy) przeprowadzono konsultacje w sprawie zmian nazwy ul. Armii Ludowej i Wincentego Pstrowskiego (górnika, inicjatora współzawodnictwa pracy), ale mieszkańcy byli przeciwni. W Toruniu na przestrzeni lat pojawiały się postulaty zmiany nazwy ul. Jurija Gagarina, ale nie spotkały się z szerszym odzewem.

Władze IPN, oprócz Bydgoszczy i Torunia, apele o zmiany nazw skierowały do rad gmin Bobrowniki, Choceń, Dobre, Górzno, Kęsowo, Lniano i Śliwice, do rady gminy wiejskiej Lipno, a także do rad miejskich w Brodnicy, Brześciu Kujawskim, Chodczu, Janowie Wielkopolskim, Koronowie, Lubieniu Kujawskim, Piotrkowie Kujawskim, Solcu Kujawskim i Żninie.

IPN opublikował odpowiedzi otrzymane od przewodniczących rad gminy Choceń oraz rad miasta w Koronowie i Janowcu Wielkopolskim. Konsultacje społeczne w gminie Choceń i Janowie Wielkopolskim zakończyły się wynikiem negatywnym i radni odstąpili od podejmowania uchwał w sprawie zmian nazw ulic. Radni Koronowa, po negatywnym wyniku konsultacji, odrzucili w głosowaniu projekt uchwały dotyczący zmian nazw ulic.

Samorządy lokalne na razie nie zajmują się zmianami nazw symbolizujących czy propagujących komunizm lub inny ustrój totalitarny.

"Zmiana nazw będzie dużą operacją logistyczną nie tylko dla miasta, ale również dla mieszkańców i przedsiębiorców. Wprawdzie ustawa w art. 5 pkt. 2 zakłada, że +zmiana nazwy dokonana na podstawie ustawy nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową+, ale zmiana de facto adresu zameldowania nie wiąże się tylko z wymianą dowodu osobistego. To cały proces zmiany danych osobowych przez każdego mieszkańca: w szkołach, zakładach pracy, bankach, ZUS i wielu innych instytucjach. Dotyczyć to będzie ok. 5 tys. bydgoszczan" - powiedziała PAP Anna Strzelczyk-Frydrych z Biura Obsługi Mediów i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Bydgoszczy.

Strzelczyk-Frydrych zaznaczyła, że będzie to duże wyzwanie dla firm, które nowe dane będą musiały pozmieniać u swoich kontrahentów, w bankach czy urzędzie skarbowym, a także na firmowych pieczątkach. W przypadku miasta będą to wydatki związane z wymianą tablic z nazwami ulic oraz przystanków komunikacji publicznej. Miasto będzie musiało pokryć koszty m.in. wymiany tablic i pieczęci miejskich jednostek, np. szkół.

Magdalena Dębczyńska-Wróblewska z Wydziału Komunikacji Społecznej i Informacji Urzędu Miasta Torunia podkreśliła, że sprawą zmiany nazw zanim trafi pod obrady rady miasta, z pewnością zajmować będzie się Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia oraz Kultury i Promocji Miasta.

"Niewykluczone, że przy ustalaniu wykazu budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, które w Toruniu będą podlegały ustawowej dekomunizacji, a także nadawaniu nowych nazw, gmina będzie posiłkowała się opiniami środowisk naukowych lub mieszkańców. Na tym etapie trudno mówić o szacunkowych kosztach zmian" - dodała Dębczyńska-Wróblewska.

Zdaniem rzecznika prezydenta Włocławka Bartłomieja Kucharczyka wątpliwości spośród miejskich ulic może wzbudzić jedynie ul. 20 stycznia (1945 r.), biegnąca przez plac Wolności, przy której nikt nie mieszka. Nazwa ulicy została ustanowiona już po przemianach ustrojowych. (PAP)

Lubelskie: pomniki i ulice upamiętniające komunizm - nieliczne
Największa „dekomunizacja” nazw ulic miast w Lubelskiem już się odbyła. Nieliczne pozostałe nazwy upamiętniające m.in. związanych z regionem działaczy politycznych i społecznych okresu PRL, mogą być zmienione po konsultacjach z mieszkańcami – deklarują samorządy.

W Lublinie nowa ustawa nie wywoła istotnych zmian – ocenia rzeczniczka prezydenta miasta Beata Krzyżanowska. „Dekomunizacja nazw ulic Lublina odbyła się razem ze zmianami ustrojowymi, na przełomie roku 1990/91. Wtedy w drodze uchwał, dokonano zmian około 50 ulic miasta, które jednoznacznie wskazywały na powiązanie z przemijającym ustrojem komunistycznym” – powiedziała.

Działający w lubelskim ratuszu Zespół do spraw Nazewnictwa Ulic i Placów Publicznych oraz Wydział Geodezji UM Lublin wskazuje jeszcze na ewentualne wątpliwości co do nazw trzech ulic - Lucyny Herc (podporucznik ludowego Wojska Polskiego), Jana Hempla (marksista, tłumacz, filozof i działacz spółdzielczości) oraz Henryka Raabego (organizator i pierwszy rektor UMCS). „Nie planuje się jednak dokonywania zmian nazw ulic z urzędu. Prace nad ewentualną zmianą nazw ulic będą prowadzone jedynie na wniosek, w związku z czym nie ma też obecnie planów dotyczących propozycji nowych nazw” – dodała Krzyżanowska.

Również w Białej Podlaskiej zmiana nazw może objąć kilka ulic. Według wstępnych analiz samorządu dotyczyć może to ulicy Ludwika Waryńskiego, ale też Tadeusza Reka (prawnik, działacz ruchu ludowego, sędzia sądu najwyższego w okresie PRL), Małgorzaty Fornalskiej (działaczka komunistyczna, związana wiele lat z Bolesławem Bierutem), Walerego Wróblewskiego (dowódca w powstaniu styczniowym, generał Komuny Paryskiej, działacz Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich), Andrzeja Struga (pisarz, działacz ruchu socjalistycznego i niepodległościowego).

„Nowe nazwy z pewnością chcielibyśmy skonsultować z mieszkańcami. Na razie trudno mówić o kosztach tych zmian. Czekamy na ostateczne ustalenia, z jakich źródeł miałyby być sfinansowane” – powiedział rzecznik prasowy prezydenta Biała Podlaska Michał Trantau.

W Puławach jedyna ulica, której nazwa mogłaby podlegać zmianom to ulica Armii Ludowej. „Wszystkie zmiany wynikające z nowej ustawy, po jej wejściu w życie, staną się przedmiotem wnikliwej analizy. Kiedy przepisy ustawy zaczną obowiązywać, z pewnością przeprowadzimy konsultacje społeczne” – zaznaczył asystent prezydenta Puław Paweł Wójcik.

Kłopotliwe dla puławskiego samorządu mogą się okazać zlokalizowane w Puławach dwa pomniki. Jeden poświęcony żołnierzom „6. pułku piechoty” ludowego Wojska Polskiego, którzy wraz z armia radziecką forsowali Wisłę w 1944 r., a drugi - „Bohaterom wspólnych walk”, czyli żołnierzom Armii Radzieckiej i Wojska Polskiego poległym w walkach o wyzwolenie Puław (wcześniej w miejscu tego drugiego stał pomnik z 1945 r. poświęcony jedynie „Bohaterom Armii Radzieckiej”).

„Sprawa stanie się skomplikowana, ponieważ pomniki znajdują się na terenach nie będących własnością gminy Miasto Puławy. Jeden z nich jest zlokalizowany na terenie wspólnoty gruntowej Wólka Gołębska, drugi na działce należącej do GDDKiA, a więc Skarbu Państwa. W związku z tym ponoszenie przez miasto kosztów związanych z likwidacją czy przeniesieniem pomników w inne miejsce nie byłoby możliwe” – powiedział Wójcik.

Ewentualne przenoszenie takich pomników wiąże się z dużymi kosztami przewozu nieraz wielotonowego ładunku – mówi kierujący działem zbiorów Sztuki Socrealizmu w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce (Lubelskie) Sławomir Grzechnik.

Na plenerowej ekspozycji stoją tam już pomniki: Włodzimierza Lenina przywieziony z Poronina; Bolesława Bieruta, który trafił tam z Lublina; Juliana Marchlewskiego - z Włocławka; gen. Karola Świerczewskiego „Waltera” – z warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. „Najważniejsze są dla nas walory artystyczne takich dzieł, aby stwarzały możliwości ekspozycyjne i edukacyjne” – zaznaczył Grzechnik.

Dotychczas nieliczne były propozycje od samorządów, aby pomniki w tego okresu przewieźć do galerii w Kozłówce. Grzechnik spodziewa się, że takich zgłoszeń może być więcej. „My mamy niestety bardzo ograniczone możliwości, zarówno jeśli chodzi o przestrzeń wystawienniczą, jak i budżet” - podkreślił.

O tym, jak trudno o jednoznaczną ocenę tego co propaguje komunizm, a co nie, świadczą dyskusje, jakie w ostatnich latach w Lublinie wzbudzały inicjatywy upamiętnienia rektorów Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej. Ta największa obecnie uczelnia we wschodniej Polsce (studiuje tu ponad 21 tys. osób) została powołana 23 października 1944 r. decyzją Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Jej organizator i pierwszy rektor prof. Raabe (zoolog) był m.in. posłem na Sejm Ustawodawczy z ramienia PPS i PZPR. W latach 1945–1946 pełnił funkcję ambasadora Polski w ZSRR.

Oprócz nazwy ulicy, postać tę upamiętnia ławeczka z rzeźbą prof. Raabego, ustawiona w 2012 r. przed rektoratem uczelni. Podczas odsłonięcia ławeczki ówczesny rektor UMCS prof. Andrzej Dąbrowski podkreślał, że Raabe organizował UMCS w bardzo trudnych warunkach, gdy nie było kadry, budynków ani sprzętu. Historyk z UMCS prof. Janusz Wrona podkreślał, że prof. Raabe miał lewicowe poglądy, ale nie był komunistą, był rektorem UMCS jedną kadencję, do 1948 r., potem został przez władze odsunięty i skazany na zapomnienie m.in. z powodu dbania o autonomię i popierania profesorów, których ówczesne władze określały jako "reakcyjnych".

Lubelscy radni PiS krytycznie odnosili się do inicjatywy upamiętnienia prof. Raabego. Niektóre prawicowe media nazywały ustawienie ławeczki prof. Raabego powrotem „postkomunistycznego sztafażu” na ulice Lublina.

Kilkakrotnie na sesji Rady Miasta Lublina stawała też sprawa upamiętnienia rektora UMCS w latach 1959-1969, prof. Grzegorza Leopolda Seidlera. Radni PiS krytykowali tę inicjatywę, podkreślając m.in. że Seidler był związany z ustrojem komunistycznym i współpracował z SB.Ostatecznie przyjęty został obywatelski projekt, poparty przez senat UMCS, i od maja 2014 r. skwer obok Akademickiego Centrum Kultury „Chatka Żaka” nosi nazwę prof. Seidlera. Na miasteczku akademickim ustawiono też popiersie tego rektora. Wszystko to w uznaniu jego zasług dla rozwoju uniwersytetu i budowy miasteczka akademickiego.

Prof. Seidler - teoretyk prawa – napisał ponad 100 prac naukowych na temat historii myśli politycznej i filozofii prawa. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, a także w Wiedniu i Oksfordzie. W latach 1937-39 pracował w Biurze Prac Parlamentarnych Sejmu i Senatu. W 1939 r. brał udział w kampanii wrześniowej, w czasie bitwy nad Wartą został ranny. W 1945 r. rozpoczął pracę na Uniwersytecie Jagiellońskim, jako adiunkt na Wydziale Prawa. Sześć lat później uzyskał tytuł profesora i objął kierownictwo Katedry Teorii Państwa i Prawa na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej.

„Ocenę przeszłości” zostawiają historykom władze Chełma. Wokół tego miasta władze PRL szerzyły propagandę jakoby w Chełmie powstał i został ogłoszony 22 lipca 1944 r. manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. W rzeczywistości PKWN powołany został 21 lipca 1944 r. w Moskwie przy udziale Stalina. Jednak Chełm przez długie lata nazywany był "miastem PKWN", a ta kłamliwa informacja była rozpowszechniana na różne sposoby, m.in. nowożeńcom w Chełmie w okresie PRL wręczano medal "Zaślubieni w mieście PKWN".

Obecne władze Chełma dystansują się od dyskusji o PRL-owskiej przeszłości. „To historycy dysponując odpowiednią wiedzą, doświadczeniem w badaniu archiwów i relacji świadków, mogą opisywać fakty i interpretować często zawiłe, dzieje miast i regionów” – powiedział pełnomocnik prezydenta Chełma Roland Kurczewicz.

Podkreślił, że działania promocyjne Chełma skupiają się przede wszystkim wokół budowania wizerunku miasta, w którym są unikalne w skali Europy kredowe podziemia, ale też potencjał gospodarczy.

„Chełm, jak większość polskich samorządów, patrzy przede wszystkim w przyszłość rozumianą jako dążenie do poprawy warunków życia mieszkańców, rozwoju kulturalnego, gospodarczego oraz społecznego. To jest naszym nadrzędnym celem” – podkreślił Kurczewicz. (PAP)

Pomorskie samorządy przygotowują się do zmiany nazw niektórych ulic
W Słupsku trzeba będzie zmienić nazwy co najmniej dziewięciu ulic, w Gdyni – dwóch. To efekt ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. Gdańsk uznał, że ustawa ogranicza uprawnienia samorządu i chce ją zaskarżyć do TK.

Karolina Chalecka z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Słupsku poinformowała PAP, że trwa analiza nazw ulic w Słupsku i ustalanie, które z nich trzeba będzie zmienić. Dodała, że – jak dotąd doliczono się dziewięciu takich miejsc.

Są to ulice: Juliana Bruna, Stanisława Budzyńskiego, Franciszka Fiedlera, Mieczysława Kozłowskiego, Wincentego Matuszewskiego, Stanisława Pestkowskiego, Stanisława Trusiewicza, Jana Tyszki i Bronisława Wesołowskiego. Wszystkie te ulice i plac położone są na terenie Osiedla Niepodległości (dawnego osiedla Budowniczych Polski Ludowej), a większość ich patronów to uczestnicy (po stronie sowieckiej) wojny polsko-radzieckiej z roku 1920.

W przeszłości już dwukrotnie przymierzano się do zmiany nazw wspomnianych ulic. Pierwszy projekt upadł, bo nie znalazł poparcia wśród mieszkańców. W przypadku drugiej próby, która miała miejsce w 2009 r. (projekt uchwały złożyli radni PiS), rajcy odłożyli decyzję na później.

Chalecka poinformowała PAP, że dziś nie są jeszcze znane koszty zmian nazw, które trzeba będzie wprowadzić. „Na razie za wcześnie by o tym mówić, choć już dziś wiadomo, że urząd będzie musiał wysłać zawiadomienie do każdego mieszkańca ulicy, której nazwa według ustawy powinna zostać zmieniona. Trzeba będzie także zmienić tabliczki” – wyjaśniła Chalecka.

Gdynia – jak poinformował PAP rzecznik prasowy tamtejszego magistratu Sebastian Drausal, ma jeszcze „dwa relikty z przeszłości”, a są to ulice Zygmunta Berlinga i Wincentego Rzymowskiego. „Jednak właścicielem gruntu, przez który biegną te ulice jest spółdzielnia, która musi wystąpić o zmianę nazwy” – powiedział PAP rzecznik.

Dodał, że Komisja Samorządności Lokalnej i Bezpieczeństwa Rady Miasta Gdyni już jakiś czas temu rozpoczęła rozmowy w sprawie zmiany nazw wspomnianych dwóch ulic. „W obecnej sytuacji ustawa taką zmianę wymusi odgórnie” – wyjaśnił. Drausal dodał też, że nie są jeszcze znane szacunkowe koszty zmiany nazw ulic Berlinga i Rzymowskiego. „Nie będą to jednak koszty znaczące” – powiedział.

Żadnych skutków nowej ustawy nie odczuje Sopot, przez którego teren przebiegają 144 ulice. Jak poinformowała PAP Anna Dyksińska z biura prasowego miejscowego magistratu, „proces dekomunizacji” sopockich ulic rozpoczął się w 1989 roku (wówczas ul. Bolesława Bieruta zyskała nowego patrona w postaci jednego z „ojców założycieli” Sopotu - Jana Jerzego Haffnera, a ul. Feliksa Dzierżyńskiego przemianowano na ul. 3 Maja) i zakończył się w grudniu 1990 roku, kiedy to kompleksowo zmieniono nazwy 11 innych ulic. „I takim to sposobem problem +starego nazewnictwa+ przestał w Sopocie istnieć” – poinformowała Dyksińska.

Podobnie jak Sopot, także Gdańsk nie czyni żadnych przygotowań, choć – jak przyznał w rozmowie z PAP rzecznik prasowy prezydenta miasta Antoni Pawlak, w mieście jest kilka ulic, których patroni mogą „wzbudzać pewnego rodzaju kontrowersje”.

W opinii Pawlaka jedną z takich ulic jest np. ul. Waryńskiego - „socjalisty, który przypłacił życiem za swoje idee, a który nie miał nic wspólnego z PRL-em, oprócz tego, że m.in. był na 100-złotowych banknotach, były zakłady pracy imienia Waryńskiego i koparka Waryński”. „Jest też ul. Dąbrowszczaków, w przypadku których podnosi się, że to byli komuniści i agentura NKWD, a przecież w Brygadach Międzynarodowych, w skład których wchodzili Dąbrowszczacy, walczył też Hemingway czy Orwell. To byli ludzie, którzy walczyli z faszyzmem” – powiedział PAP Pawlak.

Dodał, że „dla Gdańska w tej chwili nie istnieje jednak temat dekomunizacji nazw ulic”. „Zdaniem prezydenta miasta, ta ustawa (nakazująca zmianę nazw - PAP) jest niekonstytucyjna. Ogranicza uprawnienia samorządu” – wyjaśnił Pawlak dodając, że „do tej pory kwestia nazewnictwa ulic pozostawała w gestii samorządów”. „A tutaj ktoś próbuje wkroczyć w te kompetencje” – powiedział.

Dodał, że prezydent Gdańska ma zamiar zaskarżyć wspomnianą ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Wyjaśnił, że trwają prace nad przygotowaniem stosownego wniosku. „I do czasu rozstrzygnięcia nie ma w Gdańsku tematu zmiany nazw ulic” – dodał.

Pawlak dodał też, że jego samego niepokoi bardzo to, iż instytucje, które wprowadzają wspomnianą ustawę „traktują Polaków, jak ludzi, którzy nie są w stanie decydować samodzielnie i trzeba decydować za nich”. „Trzeba im (Polakom – PAP) powiedzieć, co jest dobre, a co jest złe. Ci z góry wiedzą lepiej, co jest słuszne, a co jest niesłuszne. To jest po prostu czysty PRL” – skomentował Pawlak.

Obok samorządów patronom pomorskich ulic i innych obiektów przygląda się też gdański oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Rzecznik tej instytucji – Marcin Węgliński powiedział PAP, że – w porozumieniu z centralą IPN, gdański oddział przygotowuje listę nazw, które – zgodnie z ustawą, powinny zostać zmienione.

Rzecznik wyjaśnił, że lista ta jest tworzona „na razie na użytek wewnętrzny” i powstaje ona „abyśmy wiedzieli, jak - na wypadek zapytań samorządów i sytuacji trudnych, ustosunkowywać się do poszczególnych patronów”. Dodał, że – po zakończeniu prac nad spisem, gdański oddział IPN nosi się z zamiarem upublicznienia go. Wyjaśnił, że powinno to nastąpić „w maju, może jeszcze w kwietniu”. (PAP)

Warmińsko-mazurskie: w ponad 30 miastach nazwy ulic upamiętniają komunizm
W co najmniej 34 miejscowościach woj. warmińsko-mazurskiego zachowały się nazwy ulic upamiętniające działaczy, wydarzenia i organizacje z czasów PRL. Po wejściu w życie ustawy o zakazie propagowania komunizmu samorządy będą miały rok na usunięcie takich nazw.

Pracownicy Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Olsztynie mają orientację w nazewnictwie ulic na Warmii i Mazurach, które są związane z symboliką komunistyczną. Taki roboczy, orientacyjny wykaz powstał już w ub. roku i jest stale uzupełniany.

Zdaniem Renaty Gieszczyńskiej z olsztyńskiego IPN, zebrane dotychczas informacje pozwalają na ocenę, jaka jest skala tego zjawiska w regionie. Po przejrzeniu oficjalnych stron urzędów gmin, wykazów ulic i planów zagospodarowania miast, ustaliła ona, że nazwy związane z działaczami, wydarzeniami i organizacjami z czasów PRL zachowały się w co najmniej 34 miejscowościach województwa.

Według IPN najczęściej powtarzającym się patronem pozostałym z czasów PRL jest gen. Karol Świerczewski. Niewiele mniej jest ulic upamiętniających gen. Aleksandra Zawadzkiego czy PRL-owskie święto 22 lipca.

Rekordzistami pod względem komunistycznych reliktów w nazewnictwie są: Działdowo (m.in. ul. Dąbrowszczaków, Janka Krasickiego, Hanki Sawickiej, Juliana Marchlewskiego, Marcelego Nowotki, Mariana Buczka, ZMP, ZWM i ZMS) oraz niewielkie Rozogi (m.in. ul. Władysława Gomułki, Marcelego Nowotki, 22 lipca, X-lecia PRL, XX-lecia PRL, XXX-lecia PRL). W regionie swoje ulice mają też: Karol Marks (Bartoszyce), Michał Rola-Żymierski (Świętajno), Władysław Hibner (Olsztyn), Paweł Finder (Nidzica, Bisztynek) czy gen. Zygmunt Berling (Olsztyn).

"Oczywiście nie znamy wszystkich nazw ulic, ale w każdym przypadku, gdy samorząd zwróci się do nas o wydanie opinii, bardzo wnikliwie każdy taki wniosek przeanalizujemy i niezwłocznie udzielimy odpowiedzi" - zaznaczyła w rozmowie z PAP.

W ocenie Gieszczyńskiej, wśród nazw pozostałych po czasach PRL są również takie, które mogą budzić pewne wątpliwości interpretacyjne. Dlatego - jak mówiła - trzeba poczekać na konkretne przepisy wykonawcze do ustawy regulującej te kwestie.

"Docierały do nas np. wątpliwości, czy zmiany powinny objąć ul. Wincentego Pstrowskiego w Olsztynie, a przecież przodownictwo pracy było metodą sowiecką i służyło podnoszeniu norm wydajności wszystkim robotnikom. Tzw. stachanowcy byli twarzami tych działań i aktywistami partyjnymi, ale często też ludźmi zapracowanymi do granic możliwości, więc w pewnym sensie sami stawali się ofiarami systemu" - wyjaśniła.

Jak dodała, indywidualnych ocen będą wymagać również różnego rodzaju lokalni działacze, którzy mogli mieć jakieś zasługi dla miejscowych społeczności. Pewnym kłopotem może też być sprawa nazw, które mają rodowód w PRL, ale po 1989 r. przeszły lekki retusz - takich jak osiedle XXX-lecia ("po usunięciu PRL, nie wiadomo czego") w Giżycku.

Większość miast, które zachowały nazwy ulic z czasów poprzedniego ustroju, podejmowała w ostatnich latach próby zmian, jednak nie zgadzali się na nie mieszkańcy. W ocenie samorządowców, z którymi rozmawiała PAP, konsultacje społeczne pokazywały, że ten opór wynikał głównie z kosztów związanych ze zmianą adresów.

"Nie chodzi o przywiązanie do starej epoki, ale obawy przed kosztami. Na spotkaniach z radnymi ludzie mówili, że nie chcą tracić czasu i pieniędzy. Dlatego dobrze, że będzie to ustawowo uregulowane, bo inaczej przeprowadzenie zmian byłoby trudne" - powiedział PAP zastępca burmistrza Działdowa Andrzej Wiśniewski.

Przedstawiciele samorządów przypuszczają, że wydatki, jakie poniosą gminy po wejściu w życie ustawy, nie będą duże. Jak ocenił w rozmowie z PAP burmistrz Nidzicy Jacek Kosmala, wymiana tablic z nazwami kilku ulic w tym mieście będzie kosztować ok. 5 tys. tys. zł. "Nie jest to coś strasznego, co miałoby nam rozłożyć budżet. Poradzimy sobie" - zapewnił.

Lokalne władze deklarują, że nowe nazwy będą ustalane podczas konsultacji z mieszkańcami i powinny być związane tematycznie z sąsiednimi ulicami na osiedlu. Zakładają, że będzie to również okazja, żeby rady miejskie doceniły osoby ważne dla miejscowych społeczności.

W Rozogach - jak powiedział PAP wójt Zbigniew Kudrzycki - już na kwietniowej sesji rada gminy powołała sześcioosobową komisję, która zajmie się nazewnictwem ulic podlegających dekomunizacji. "Ma zaproponować nazwy, które będą akceptowane dla wszystkich i nie będą wzbudzały historycznych wątpliwości. Liczymy, że do końca roku uda się podjąć odpowiednie uchwały" - powiedział.

Zdaniem wójta można spodziewać się, że po wejściu w życie ustawy konieczna będzie zmiana takich nazw jak ul. 22 lipca, przy której mieści się urząd gminy. W jego ocenie, nie wiadomo natomiast, co stanie się np. z ul. 24 stycznia, która upamiętnia datę zdobycia Rozóg przez Armię Czerwoną w 1945 r.

Większość miast nie sporządziła dotychczas spisów takich ulic. "Czekamy na wejście w życie ustawy o symbolice komunistycznej w przestrzeni publicznej i konkretne przepisy wykonawcze. Dopiero wówczas będzie mogła zająć się tą sprawą miejska Komisja Nazewnictwa" - powiedział PAP Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miasta w Elblągu.(PAP)

Dolnośląskie: możliwa zmiana ponad 150 nazw ulic w 64 miejscowościach
Po wejściu w życie ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej na Dolnym Śląsku zmianie może ulec ponad 150 nazw ulic w 64 miejscowościach - wynika z danych IPN zebranych przez PAP.

Jak poinformował PAP dr Maciej Korkuć z Instytutu Pamięci Narodowej, z badań przeprowadzonych w całym kraju przez IPN przed kilkoma laty wynikało, że na Dolnym Śląsku do zmiany może być ponad 150 nazw ulic w 64 miejscowościach. „To materia żywa. Samorządy nie informują o zmianach na bieżąco i od ostatniego przeglądu w 2014 r. sytuacja może być już nieco inna. Mogą się pojawić przypadki nie tylko zmian pozytywnych, ale też negatywnych, jakim np. było pojawienie się ul. Edwarda Gierka w Smardzowie” - dodał Korkuć.

Smardzów to niewielka podwrocławska wieś, w której w 2002 r. na wniosek części mieszkańców radni dla jednej z ulic uchwalili jako patrona Edwarda Gierka, byłego I sekretarza PZPR w latach 1970-80 XX wieku.

Wśród najczęstszych nazw ulic do zmiany w dolnośląskich miejscowościach są: ul. gen. Karola Świerczewskiego, ul. 22 lipca, ul. Armii Ludowej, ul. gen. Zygmunta Berlinga, ul. Hanki Sawickiej, ul. Marcelego Nowotki.

We Wrocławiu ulic, których nazwy mogą ulec zmianie jest niewiele – powiedział PAP rzecznik miasta Arkadiusz Filipowski. „Nie wiemy jeszcze, kto będzie opiniował ewentualne zmiany, czekamy aż ustawa wejdzie w życie” - powiedział rzecznik.

Według prof. Grzegorza Straucholda z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego na początku lat 90. XX w. we Wrocławiu zmieniono wiele nazw ulic noszących nazwiska czołowych działaczy komunistycznych. „Ten proces zakończył się w ciągu kilku lat, teraz nowa ustawa uruchamia go ponownie. Aby wysondować skalę tych zmian musimy wziąć pod uwagę, że inna jest wrażliwość społeczna, jeśli chodzi o ocenę tego, która nazwa powinna być zmieniona na terenach centralnej polski czy południowo-wschodnie, a inna na terenach, które przed II wojną światową należały do Niemiec” - mówił historyk.

Zdaniem prof. Straucholda we Wrocławiu spór może dotyczyć nazwy dwóch ulic – Juriego Gagarina oraz gen. Iwana Połbina. „Gagarin był sowieckim komunistą, bo inaczej nie mógł, ale on był przede wszystkim pierwszym kosmonautą. Nie wyobrażam sobie, że w innych krajach demokratycznych znika on z przestrzeni publicznej” - mówił.

Z kolei gen. Połbin był oficerem Armii Czerwonej, który zginął w okolicach Wrocławia podczas zdobywania Festung Breslau. „To był bardzo odważny człowiek. Już w latach 90. była dyskusją nad usunięciem jego nazwiska z nazwy ulicy i wówczas tego nie zrobiono, co moim zdaniem było słuszne. Ten człowiek zginął w walce o miasto, które od 70 lat jest polskie – nie był generałem NKWD, tylko żołnierzem, bohaterem wojennym” - mówił historyk.

Spór, zdaniem historyka, może wywołać również nazwa ulicy Armii Ludowej (jest taka ulica Wrocławiu oraz w kliku miastach na Dolnym Śląsku). „Z jednej strony z Armii Ludowej rekrutowano kadry UB, z drugiej zaś było tam wielu patriotów. Wielu ludzi trafiło do Armii Ludowej, ponieważ nie dostali się do Armii Krajowej” - mówił profesor.

Najwięcej nazw ulic do zmiany – 13 - wytypowano w Bogatyni, gdzie rada miasta podjęła już stosowną uchwałę w tej sprawie.

„Nie czekając na ustawę parlamentarną postanowiliśmy sami rozpocząć proces zmian i radni podjęli uchwałę w tej sprawie. Mam zapewnienie starosty powiatowego, że przy wymianie praw jazdy i dowodów rejestracyjnych nie będą pobierane opłaty. Dla mieszkańców nie będzie zatem żadnych dodatkowych kosztów” - powiedział PAP burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz.

W Bolesławcu dyskusje wywołuje patron jednej z ulic - Stanisław Kubik, który był pierwszym burmistrzem miasta po II wojnie światowej.

„Radni PiS i osoby związane z klubem +Gazety Polskiej+ sugerują, że miał powiązania z UB i ta nazwa powinna zostać zmieniona. Sprawdziliśmy to i nie ma na to potwierdzenia, dlatego na razie nie będzie wniosku o zmianę” - powiedział rzeczniczka bolesławieckiego magistratu Agnieszka Gergont.

Jak poinformował PAP rzecznik magistratu w Jeleniej Górze Cezary Wiklik, samorząd już w latach 90-tych XX wieku zmienił nazwy ulic, które wiązały się z komunistyczną przeszłością. „Do rozstrzygnięcia pozostają pojedyncze wątpliwości, czy np. nazwa ul. Stefana Okrzei, który był członkiem PPS i zginął w 1905 r., również powinna być zmieniona. Zaczekamy z tym na interpretację specjalistów. Generalnie problem z nazwami miejsc publicznych w mieście mamy rozwiązany” - powiedział rzecznik. (PAP)

Lubuskie: w stolicach regionu niewiele komunistycznych nazw do wymiany
W Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze zmiana nazw ulic propagujących komunizm nie powinna być operacją na wielką skalę – wynika z informacji uzyskanych przez PAP w urzędach tych miast.

Po wstępnej analizie, w Gorzowie Wielkopolskim do zmiany zakwalifikowano kilka nazw, w Zielonej Górze także nie będzie ich wiele. Rzecznik Urzędu Miasta Gorzowa Wlkp. Ewa Sadowska-Cieślak poinformowała PAP, że chodzi m.in. o ulice: Krasickiego, Szenwalda czy Zubrzyckiego.

„Skala ewentualnej zmiany nie wydaje się być wielka, natomiast będzie rodzić koszty zarówno po stronie mieszkańców, jak i samorządu. Koszty te szacujemy na poziomie 50 - 100 tys. zł” - powiedziała Sadowska-Cieślak. Jak wyjaśniała, wynikają one m.in. z konieczności wymiany szyldów, tablic z nazwami ulic i tablic porządkowych budynków czy też naniesienia zmian w księgach wieczystych, ewidencji gruntów i budynków.

Według gorzowskiego magistratu ustawa nie stwarza większych problemów interpretacyjnych, natomiast wymaga odpowiedniej wiedzy historycznej.

Przy prezydencie Gorzowa działa Komisja ds. nazewnictwa ulic i placów, na ręce której każdy mieszkaniec, stowarzyszenia i inne organizacje mogą złożyć propozycję nowej nazwy. Sadowska-Cieślak powiedziała, że lista nazw proponowanych do zmiany, po akceptacji prezydenta, będzie podana do publicznej wiadomości.

Kierownik Biura Prezydenta Zielonej Góry Monika Wiśniewska przekazała PAP, że na początku lat 90. minionego wieku w Zielonej Górze zmieniono hurtowo nazwy ulic i placów komunistycznych bohaterów lub wydarzeń i dat z związanych z komunizmem. Zmieniono wtedy tabliczki z nazwami ulic, usunięto inne tabliczki upamiętniające wydarzenia i osoby związane z komunizmem, wymieniono dokumenty.

I tak na przykład plac Lenina stał się placem Pocztowym, a plac Bohaterów Stalingradu przemianowano na Stary Rynek. Ulica Świerczewskiego to obecnie Kupiecka, a Aleksandra Zawadzkiego przemianowano na Zawadzkiego, ale Tadeusza pseudonim „Zośka”. Z kolei patronem dawnej ul. Gwardii Ludowej jest teraz kardynał Stefan Wyszyński.

„Jeśli będą musiały być zmieniane nazwy jeszcze innych ulic to problemem będzie ustalenie czy rzeczywiście jest to nazwa związana z komunizmem (...). Koszty zmiany nazw będą niewielkie, bowiem w Zielonej Górze jest niewiele nazw, które będą podlegały zmianie” - dodała Wiśniewska.

Według zielonogórskich urzędników trudności interpretacyjne ustawy wynikają z braku pełnej listy nazw, które mają zostać zmienione. Pytają oni także o to, kto będzie ponosił inne koszty nieokreślone w ustawie, np. wydatki firm na nowe pieczątki, papiery firmowe, szyldy czy oznakowania.

Na potrzeby nazewnictwa ulic w Urzędzie Miasta Zielona Góra prowadzony jest tzw. bank nazw, do którego zgłaszają propozycje różne organizacje, osoby fizyczne, grupy mieszkańców.

„Ponieważ ustawa jeszcze nie weszła w życie, nie podejmowano dotychczas ustaleń co do pomysłów na nowe nazwy. Nie ustalono jeszcze wykazu nazw ulic, które będą podlegały zmianie” - powiedziała Wiśniewska. (PAP) @page_break@

IPN i radni chcą dekomunizacji przestrzeni publicznej w Krakowie
Ulice Szenwalda czy Szwai w Krakowie mogą wkrótce stracić swoje nazwy. Wnioskuje o to IPN. Propozycje dekomunizacji przestrzeni publicznej zgłaszają także radni, ale samorządy nie śpieszą się ze zmianami i czekają aż wejdzie w życie ustawa, która rozstrzygnie te kwestie.

Krakowski IPN w zeszłym roku, jeszcze przed ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub innego systemu totalitarnego, wystosował do Rady Miasta Krakowa pismo z apelem o zmianę nazw sześciu ulic, których patronami są: Lucjan Szenwald, Jan Szumiec, Józef Marcik, Emil Dziedzic, Jan Szwaja, Franciszek Kajta.

Z kolei w lutym radny PiS Bolesław Kosior złożył do prezydenta Krakowa interpelację, proponującą zmiany nazw 12 ulic. Na liście widnieje też 16 ulic, których nazwy należy przedyskutować (np. ul. Juliana Przybosia) lub które są kontrowersyjne (np. ul. Władysława Broniewskiego).

Jak powiedział PAP przewodniczący Rady Miasta Krakowa Bogusław Kośmider, kiedy ustawa wejdzie w życie, radni zastosują się do niej.

„Pytanie, kto będzie wskazywał, która nazwa powinna być zmieniona? Jeżeli IPN, to będziemy musieli się spotkać i skonsultować. Potem spotkamy się z mieszkańcami – jeśli oni się zgodzą na zmianę nazwy, to sprawa jest jasna. Jeśli jednak nie zgodzą się, to miasto nie powinno zmieniać nazwy i wtedy wojewoda wkracza z czynnościami zastępczymi” – wyjaśnił przewodniczący.

Zaznaczył też, że w Krakowie – w konsultacji z mieszkańcami – zmieniono już nazwy wielu ulic. „Zmieniliśmy nazwy ulic, które jednoznacznie związane były z czasem komunistycznym, np. al. Planu 6-letniego, ul. Manifestu Lipcowego, albo które nosiły nazwisko osoby tylko dlatego, że ta osoba była komunistą. Nie zmieniano natomiast nazw ulic, których patroni, poza tym że współpracowali z bezpieką, zasłużyli się dla Polski w innych dziedzinach, np. w nauce czy kulturze” – mówił przewodniczący.

Bolesław Kosior powiedział, że zgłoszenia o kontrowersyjnych nazwach otrzymuje podczas swoich dyżurów i że lista miejsc, których nazwy propagują systemy totalitarne może się poszerzyć. Radny złożył też do urzędu miasta pismo z prośbą, by w budżecie na 2017 r. uwzględnić finanse, pokrywające zmianę miejsc i obiektów, propagujących systemy totalitarne. „To rząd i gminy mają finansować zmiany, a nie mieszkańcy” – podkreślił.

Zdaniem Macieja Korkucia, historyka z IPN, przy zmianie ulic należy zachować rozsądek. „Zalecamy rozsądek. Operujemy materią poważną, czyli postulujemy zmiany nazw, które - poprzez gloryfikację konkretnych struktur lub działaczy stalinowskich – siłą rzeczy propagują systemy totalitarne” – podkreślił w rozmowie z PAP Korkuć.

Jego zdaniem przykładem wniosków absurdalnych, jest żądanie zmiany nazwy ulicy Czechosłowackiej. „Przecież Czechosłowacja powstała w 1918 roku - na długo przed przekształceniem jej w jednego z satelitów ZSRR. To nie ma nic wspólnego z gloryfikacją stalinizmu jako takiego" – ocenił Korkuć.

Według niego w całej Małopolsce pozostało jeszcze kilkadziesiąt nazw gloryfikujących działaczy i struktury związane z systemem totalitarnym. W niektórych miejscowościach samorządy samodzielnie dokonały takich zmian. W innych – zwyczajnie odmawiały. Przykładem jest wciąż istniejące osiedle gen. Karola Świerczewskiego w Słomnikach. „To pokazuje brak dojrzałości obywatelskiej u niektórych samorządowców. Na szczęście w nowej ustawie jest prosty zapis, że zmiana nazwy nie powoduje konieczności wymiany dokumentów przez mieszkańców, więc nie będzie można już ludzi straszyć kosztami” – zaznaczył Korkuć.

Jak poinformował PAP prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak, po usunięciu w 2014 r. symboli totalitarnych z monumentu chwały Armii Czerwonej w centrum miasta, a wkrótce po tym - po rozbiórce tego pomnika i ekshumacji szczątków pochowanych tam żołnierzy Armii Radzieckiej, miasto Nowy Sącz nie ma żadnych problemów z nazewnictwem budowli, obiektów, urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów związanych z komunizmem czy faszyzmem. Staraniem krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w ubiegłym roku w Łącku usunięto tablicę gloryfikująca działalność Milicji Obywatelskiej oraz symbole totalitarne z monumentu w Stępocicach k. Miechowa.W Wadowicach kontrowersje wzbudza nazwa osiedla XX-lecia PRL. Karolina Czyżowicz, asystent ds. prawnych burmistrza, wskazała jednak, że ustawa jeszcze nie obowiązuje, więc nie przygotowano listy obiektów, których nazwy zostaną zmienione. „Prace nad przygotowaniem takiej listy rozpoczną się po ogłoszeniu ustawy, a zakończą w terminie, umożliwiającym wprowadzenie objętych ustawą zmian niezwłocznie po jej wejściu w życie” – powiedziała. (PAP)bko/ szb/ szf/ agz/

Zachodniopomorskie: miasta czekają na wejście w życie ustawy
Zachodniopomorskie miasta czekają na wejście w życie ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Część nazw zostanie zmieniona, ale są też budzące wątpliwości.

W stolicy Pomorza Zachodniego nie ma jeszcze gotowej listy nazw ulic do zmiany. "Miasto będzie się mogło ustosunkować do zapisów ustawy, kiedy zacznie ona obowiązywać" - powiedział PAP Piotr Zieliński ze szczecińskiego magistratu. "Dalsze postępowanie, co do zmian nazw ulic będzie jednak uzależnione od ustaleń z Instytutem Pamięci Narodowej" - dodał Zieliński.

Nazwy ulic, które w Szczecinie mogą zostać zmienione to m.in.: Zygmunta Berlinga, Dąbrowszczaków, Zawadzkiego czy Przodowników Pracy. W mieście jest także most Karola Świerczewskiego, którego nazwa również może kwalifikować się do zmiany.

"Ustawa dekomunizacyjna nie nakłada na IPN obowiązku sprawdzenia wykazu ulic +zakazanych+, czyli propagujących komunizm" - zauważył dyrektor szczecińskiego IPN Krzysztof Kowalczyk.

"Niemniej jednak, jeżeli samorządy zwrócą się do oddziału IPN z konkretnymi pytaniami o nazwy ulic i placów, wówczas sporządzimy opinie historyczne" - zaznaczył Kowalczyk. Jak dodał, "niewątpliwie na Pomorzu Zachodnim są ulice, które z punktu widzenia ustawy są nie do przyjęcia, to m.in. Armii Ludowej, Hanki Sawickiej, czy 22 Lipca".

Nie wszystkie jednak nazwy ulic, czy placów jednoznacznie kwalifikują się do zmiany. Zdaniem Kowalczyka, takie ulice w Szczecinie to: Lucjana Szenwalda, 26 Kwietnia, czy Obrońców Stalingradu. "Nazwy, które mogą sprawiać wątpliwości, będą poddane konsultacjom historycznym z należytą starannością" - zapewnił Kowalczyk.

Kołobrzeg również czeka na wejście ustawy w życie ustawy. Rzecznik prezydenta tego miasta Michał Kujaczyński uważa, że do zmiany na pewno kwalifikuje się ulica Kniewskiego. "Część środowisk postuluje również zmianę nazwy ulicy Walki Młodych" - dodał.

"Szacujemy, że zmiany na Kniewskiego to koszt około 200 tys. zł" - mówi Kujaczyński. "Zmiana nazwy ulicy Walki Młodych byłaby znacznie droższa, ponieważ mieści się na niej wiele sklepów i firm, które musiałby zmienić swoje druki" - zaznaczył.

Nowe nazwy ulic w Kołobrzegu wybiorą mieszkańcy - podkreślił Kujaczyński. Jak dodał, konkursy i konsultacje ws. nazw w mieście to już tradycja.

Z kolei w Koszalinie zmiany nazw ulic i placów zostały przeprowadzone już na przełomie 1989 i 1990 r., a także w 1997 r. - podał PAP rzecznik prezydenta Koszalina Robert Grabowski. Jak dodał, w latach 90. zmieniono tam kilkadziesiąt nazw i problemu zmian nazw nie powinno już być.

W szczecińskim magistracie trwają także prace nad usunięciem pomnika wdzięczności Armii Czerwonej na pl. Żołnierza i pomnika zdobywców Szczecina przy ul. Nehringa. Jak poinformował Zieliński, pomniki mają być usunięte z tych miejsc w 2017 r.

Samorządy będą miały rok na usunięcie z przestrzeni publicznej nazw upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia i daty symbolizujące komunizm lub propagujące go - zdecydował na początku kwietnia Sejm uchwalając ustawę regulującą tę kwestię.(PAP)

Podlaskie: większość nazw propagujących komunizm została już zmieniona
W Podlaskiem większość nazw propagujących komunizm lub inny ustrój totalitarny została już zmieniona - ocenia IPN. Np. w Białymstoku jest do zmiany m.in. nazwa ulicy Berlinga, w Narewce kontrowersje wzbudza patron szkoły i ulicy - Aleksander Wołkowycki.

Ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego, kiedy wejdzie w życie, zobowiąże samorządy do usunięcia z przestrzeni publicznej nazw budowli, obiektów, ulic, mostów i placów upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny.

Jak powiedział PAP naczelnik Biura Edukacji Publicznej w białostockim IPN dr Waldemar Wilczewski, na początku lat 90. ub. wieku wiele takich nazw ulic, patronów czy pomników w województwie podlaskim "szczęśliwie zniknęło z przestrzeni publicznej".

Zaznaczył, że oddział IPN nie prowadzi spisu, ile jeszcze takich nazw należy zmienić, ale - w jego ocenie - to "raczej pojedyncze" przypadki. Jego zdaniem, brak jest "mocno kontrowersyjnych" nazw, które należałoby zmienić.

Np. w różnych częściach regionu wciąż można spotkać ulice upamiętniające rocznice PRL. "Jak to traktować: jako brak wyobraźni, niedbalstwo, niedopatrzenie gospodarzy danego terenu?" - pytał Wilczewski.

Jego zdaniem trudno wytłumaczyć dlaczego takie ulice wciąż istnieją; podkreślił, że IPN jest przygotowany, by wydawać opinie dotyczącą nazw ulic czy patronów.

Dodał, że wiele samorządów skorzystało z ich pomocy. Tam, gdzie niektóre nazwy nie były zmieniane samorządowcy, jako główny argument przytaczali koszty związane ze zmianą. "Moim zdaniem brakowało samorządom impulsu, ale teraz ta ustawa będzie takim impulsem i uporządkuje te ostatnie relikty" - dodał Wilczewski.

W stolicy województwa, w Białymstoku, zostały już tylko pojedyncze nazwy ulic do zmiany. Prezydent miasta Tadeusz Truskolaski pytany o to przez PAP powiedział, że w Białymstoku zostało jeszcze siedem ulic, których nazwy muszą zostać zmienione.

Dodał, że proces trwa od dawna, a nazwy były zmieniane i z inicjatywy władz, jak i samych mieszkańców. Podał przykład, zmienionej przed kilku laty, nazwy ulicy z 27 lipca (27 lipca 1944 roku, to data wkroczenia do miasta Armii Czerwonej - PAP) na 42. Pułku Piechoty.

Jedną z ulic, która zmieni nazwę jest ulica gen. Władysława Berlinga, przy której - jak powiedział Truskolaski - mieszka kilka tysięcy osób. Dodał, że miasto czeka aż ustawa wejdzie w życie, żeby wiedzieć, jak przeprowadzić tę zmianę.

Kilka dni temu o zmianę nazwy ul. Berlinga zaapelował poseł PiS Dariusz Piontkowski. Na nowego patrona zaproponował majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę".

W leżącej w południowo-wschodniej części województwa Narewce, patronem szkoły i jednej z ulic jest Aleksander Wołkowycki. Dla mniejszości białoruskiej, która stanowi tam znaczną część społeczności, to postać ważna - "propagator oświaty i kultury w trudnych latach wojennych" - jak można przeczytać na stronie internetowej szkoły.

Historycy zwracają jednak uwagę, że Wołkowycki miał w latach 1941-1944, gdy kierował szkołą, przynależeć do Białoruskiego Komitetu, który współpracował z okupantem niemieckim. "Moim zdaniem to nie jest dobra postać na patrona " - powiedział PAP Wilczewski.

Cytowany w mediach wójt gminy Narewka Mikołaj Pawilcz mówił, że mieszkańcy nie chcą zmiany nazwy ani szkoły, ani ulicy. Dodał, że były podjęte próby by to zrobić, ale nie wyraziła na to zgody rada gminy. "Ci, co pamiętają, mówią o nim tylko dobrze" - dodał na antenie publicznego Radia Białystok.

We wsi Rogienice Wielkie w gm. Mały Płock, stoi pomnik z tablicą poświęconą funkcjonariuszom MO, SB i ORMO. O jego istnieniu władze samorządowe dowiedziały się z IPN, gdy ten otrzymał informacje i zdjęcia tego pomnika. Samorządowcy deklarują usunięcie z niego tablicy, czekają na wejście w życie przepisów ustawy. (PAP) @page_break@

Wielkopolskie: ulice Walki Młodych i Hanki Sawickiej mogą zmienić patronów
Ulice Walki Młodych, Hanki Sawickiej czy Armii Ludowej, znajdujące się w wielkopolskich miejscowościach mogą zmienić patronów po wejściu w życie ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego.

Większość zapytanych przez PAP wielkopolskich samorządów czeka z ewidencją nazw do wymiany i z szacunkiem kosztów z tym związanych do czasu wejścia prawa w życie. Prezydent Piły jest zdania, że nowe przepisy wikłają samorząd w niepotrzebny spór ideologiczny. Kalisz po raz kolejny przymierzy się do zmiany nazwy jednej z najważniejszych i najruchliwszych ulic, której obecnie patronuje Hanka Sawicka.

Jak poinformowało PAP biuro prasowe Urzędu Miasta Piły, wstępna analiza wykazała, że w mieście zmiany nazw wymagają ulice: Armii Ludowej, Walki Młodych oraz 9 Maja. W ocenie pilskiego samorządu, niewykluczone, że nowe prawo będzie niosło ze sobą trudności interpretacyjne co do oceny osób i zdarzeń. "Należy zastanowić się nad zmianą nazw ulic: Bohaterów Stalingradu, Buczka, Marcina Kasprzaka, Komuny Paryskiej, Limanowskiego, 1 Maja, Matwiejewa, mjr. Siemiradzkiego oraz nad istnieniem pomnika Tysiąclecia Polski i Powrotu Ziem Zachodnich do Macierzy, znajdującego się na pl. Zwycięstwa" - podało biuro prasowe.

Według przedstawicieli pilskiego magistratu, koszty ewentualnych zmian są obecnie trudne do oszacowania. "Dotkną niewątpliwie wszystkich: samorząd, mieszkańców oraz firmy np. z powodu konieczności wymiany tabliczek informacyjnych, szyldów, czy reklam" - podano.

Zdaniem prezydenta miasta Piotra Głowskiego, samorząd jest za sprawą nowych przepisów "wciągany w kolejny, niepotrzebny nikomu spór - tym razem ideologiczny".

"Zamiast pracować nad realną zmianą w naszym kraju - grzęźniemy w jałowych dyskusjach historycznych. Mam wrażenie, że jedne, kiedyś jedynie słuszne nazwy zamierza nowa władza zamienić na nowe - również jedynie słuszne. Moje osobiste stanowisko, szczególnie z tego powodu, iż pamiętam wiele niegodziwości tamtego sytemu, brzmi: +nie+ dla propagowania sytemu komunistycznego, ale też +nie+ dla wymazywania wszystkiego, co w polskiej historii się zdarzyło. Nawet jeżeli osoby i zdarzenia nie są z mojej bajki" - powiedział PAP Głowski.

Jak dodał, dekomunizacja nazw w Pile miała już miejsce na początku lat 90. ub. wieku. "Zniknęła wtedy m. in. ul. Bieruta. Obecnie nazwy, które w jakikolwiek sposób kojarzą się z historią XX wieku można policzyć na palcach jednej ręki. Jednak czy ma zniknąć np. nazwa ulicy Matwiejewa - lotnika, który zginął nad Piłą, czy Bohaterów Stalingradu - zdecydują sami mieszkańcy tych ulic. W przeciwieństwie do parlamentarzystów PiS, zamierzam zapytać ich o zdanie na ten temat" - powiedział.

W Kaliszu planowana jest m.in. zmiana patrona obecnej ulicy Hanki Sawickiej, przy której jest zameldowanych na stałe i czasowo ponad 7,3 tys. osób. Prezydent miasta Grzegorz Sapiński podkreślił, że samorząd podjął już przed laty próbę zmiany nazwy tej ulicy, konsultując swoje plany z mieszkańcami. Ich sprzeciw spowodował, że odstąpiono od procedur. Zaznaczył, że popiera pomysł zmian i liczy na zrozumienie mieszkańców w tej sprawie.

"Na pewno przystąpimy do procedur związanych ze zmianami nazw i wywiążemy się z obowiązków w wyznaczonym przez ustawę terminie. Ustawa jeszcze nie weszła w życie, jednakże obecnie trwa analiza istniejących nazw ulic i placów. Zamierzam skorzystać z odpowiednich źródeł weryfikacji i wystąpić do IPN-u, w celu konsultacji nazw. Już kiedy byłem miejskim radnym, wnioskowałem o zmiany nazw ulic związanych z ideologią komunistyczną" – powiedział PAP prezydent.

Jak dodał, ewentualne nowe nazwy zostaną skonsultowane z mieszkańcami. "Kalisz posiada bogaty bank nazw zgłoszonych przez różne stowarzyszenia, jednostki, osoby fizyczne. Poza tym nie bardzo wypada mi wypowiadać się na tak wczesnym etapie, przed dyskusją na ten temat, ponieważ nadawanie nazw ulicom i placom to wyłączna kompetencja Rady Miejskiej" - powiedział.

Koszty wynikające z wprowadzonych w Kaliszu zmian ponieść będzie musiał m.in. Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. Będzie on związany z wymianą tabliczek z nazwą ulicy oraz wymianą napisów i tablic z nazwą ulicy na przystankach autobusowych. "Ponadto należy zmienić uchwałę przystankową, rozkład jazdy oraz tabliczki z rozkładem jazdy, umieszczone na przystankach. Koszt jednej tabliczki ulicowej to ok. 135 zł brutto. Koszt wymiany związany z aktualizacją dokumentów z komunikacji miejskiej nie jest znany" - podał dyrektor MZDiK Dariusz Mencel.

Kaliski Wydział Spraw Obywatelskich nie jest na razie w stanie oszacować kosztów spowodowanych ewentualną zmianą nazw ulic. "Według ustawy mieszkańcy ulic o zmienionych nazwach nie będą ponosić kosztów z tym związanych. Jednocześnie, zgodnie z ustawą, zmiana nazwy dokonana na jej podstawie nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową" - przypomniał p.o. naczelnika WSO Błażej Wojtyła.

Prezydent Konina Józef Nowicki szacuje, że skala ewentualnych, koniecznych zmian w mieście nie będzie duża, bo większość wymagających tego nazw została zmieniona w latach 90. ub. wieku. Wówczas z map zniknęły m.in. ul. Armii Czerwonej, pl. PZPR czy ul. Małgorzaty Fornalskiej. "Po wejściu w życie ustawy, zlecę specjalnemu zespołowi przygotowanie listy obiektów, których nazwy ewentualnie powinny zostać jeszcze zmienione" - zapowiedział.

Także w Ostrowie Wielkopolskim wstępne szacunki wskazują, że zmiany nazw po wejściu w życie nowych przepisów nie będą dużej skali. Artur Kołaciński, z biura prasowego urzędu miasta poinformował, że zmiany patrona doczekać się może obecna ul. Janka Krasickiego. "Ulica jest krótka, z kilkunastoma domami jednorodzinnymi. By w jak najmniejszym stopniu generować koszty związane z nazwą ulicy, pod uwagę brana zmiana patrona na Ignacego Krasickiego. Wówczas nie byłoby konieczności zmian tabliczek z nazwą ulicy" - powiedział.

W stolicy województwa znajdują się m.in. ul Armii Ludowej, Zygmunta Berlinga czy Marcina Kasprzaka. Poznański samorząd nie analizuje jednak na razie ani skali ewentualnych zmian, ani ich kosztów. Zastępca dyrektora Zarządu Geodezji i Katastru Miejskiego GEOPOZ ds. systemu informacji przestrzennej Jarosław Zawadzki podkreślił, że Poznań podejmie próby oceny skutków działania ustawy "nie wcześniej niż z chwilą ogłoszenia jej w Dzienniku Ustaw".

Także prezydent Gniezna Tomasz Budasz podkreślił, że do chwili wejścia w życie nowych przepisów samorząd nie prowadzi żadnych prac w tym zakresie. "Jako samorząd nie czujemy się również zobowiązani do komentowania czy oceny tego aktu. Skutki organizacyjne, finansowe i społeczne są dziś niemożliwe do oszacowania" - powiedział PAP Budasz. (PAP) @page_break@

Łódzkie: z nazw ulic może zniknąć PRL, 22 Lipca i Marceli Nowotko
Z nazw ulic i placów w Łódzkiem – w związku z ustawą o zakazie propagowania komunizmu – może zniknąć PRL, 22 Lipca oraz patroni tacy jak Marceli Nowotko, Zygmunt Berling, czy dobrze wspominana przez łodzian Michalina Tatarkówna-Majkowska.

Łódzki Oddział IPN wydał już pierwsze opinie na temat jednego patrona ulicy w Łodzi oraz nazw w miejscowości Kodrąb (pow. radomszczański). Jak wyjaśniła naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN dr Joanna Żelazko, wnioski w tych sprawach złożyło "środowisko zbliżone do ONR".

"Gdy będą opracowane procedury realizacji ustawy, my będziemy zwracać się do rad gmin o wprowadzenie zmian. Na razie wiemy m.in. że w Łasku są ul. Armii Ludowej i Berlinga (generał jest też patronem ulicy w Skierniewicach), w Gałkówku – Świerczewskiego, w Ksawerowie – Marcelego Nowotki. To z pewnością dane niepełne" - dodała.

Miejscowością, która być może jako pierwsza w Łódzkiem zmierzy się z problemem dekomunizacji jest Kodrąb. W liczącej niespełna 5 tys. mieszkańców gminie zachowały się ulice 22 Lipca, XXX-lecia PRL i Armii Ludowej. Władze gminy otrzymały opinię IPN dyskwalifikującą wszystkie trzy nazwy, ale na razie nie planują żadnych działań.

"Nie próbowaliśmy nawet szacować, ile może nas to kosztować. Są to główne ulice w Kodrębie. Mieszkańcy już teraz pytają, czemu mają ponosić konsekwencje takich decyzji – wiemy, że zmiana dokumentów nie będzie się dla nich wiązać z opłatami, ale sama konieczność dojazdu do urzędu to uciążliwość, np. dla starszych osób. O zgodność danych w dokumentach będą musieli zadbać rolnicy pobierający unijne dopłaty. Przewidujemy z tym kłopoty" - podkreśliła sekretarz gminy Lidia Sznelińska.

W Łodzi proces dekomunizacji nazw przeprowadzono już w latach 90. ubiegłego wieku. W radzie miejskiej działała wówczas komisja ds. nazewnictwa ulic, która usunęła takich patronów jak Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński, Marceli Nowotko, Jan Promiński czy Jurij Gagarin.

Do zmiany kwalifikuje się jeszcze ul. Salomona Jaszuńskiego. W marcu br. IPN wydał opinię, w której napisano, że był on członkiem Komunistycznej Partii Polski, w 1938 r. walczył w brygadzie gen. Jarosława Dąbrowskiego w Hiszpanii, gdzie poległ w bitwie nad Ebro.

Największe kontrowersje budzi jednak postać Michaliny Tatarkówny-Majkowskiej (1908-1986). Przed wojną była tkaczką i członkinią KPP. W latach 50. - I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Łodzi. Patronką ulicy mianowano ją już po transformacji – w 2005 r., na wniosek radnych SLD.

Tatarkówna-Majkowska zapisała się w pamięci łodzian jako osoba, która nie pozwoliła na budowę w Łodzi bloków mieszkalnych w wersji "oszczędnościowej" - z jedną wspólną łazienką i ubikacją przypadającą na piętro. Miała też zablokować przemianowanie ul. Piotrkowskiej na ul. Stalina i doprowadzić do stworzenia Mauzoleum na Radogoszczu - w dawnym hitlerowskim więzieniu.

"Co zrobić z osobą, która była w młodzieżówce KPP, działała w PPR, a później w PZPR, ale ma na swoim koncie dużo osiągnięć społecznych – budowę nowych osiedli, Teatru Wielkiego, Muzycznego, Muzeum Włókiennictwa?" - zastanawia się historyk dr Mikołaj Mirowski z Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.

Zdaniem Mirowskiego, za pozostawieniem Tatarkówny-Majkowskiej w roli patronki przemawia coś więcej niż sympatia, jaką darzy ją wielu łodzian.(PAP)

Śląskie: samorządy obawiają się problemów w interpretacji ustawy o nazwach komunistycznych
Część samorządów z woj. śląskiego obawia się, że ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego w niektórych przypadkach może powodować problemy interpretacyjne. Ich zdaniem powinno być jasno wskazane, które nazwy ulic czy placów należy zmienić.

Przedstawiciele katowickiego oddziału IPN przyznają, że decyzja w sprawie niektórych nazwisk - jak gen. Jerzego Ziętka - będzie bardzo trudna. „Zarówno samorządy, jak i my, historycy, będziemy mieli jednak bardzo trudne zadanie. Są postacie, które nie budzą wątpliwości, ale też takie, które miały życiorysy bardziej lub mniej powikłane” - powiedział PAP dr Bogusław Tracz z katowickiego IPN.

Niektóre samorządy woj. śląskiego zmiany mają już dawno za sobą, w innych pozostały nieliczne ulice i place odnoszące się do czasów PRL. Zdaniem rzecznika magistratu w Bielsku-Białej Tomasza Ficonia „wszystkie nazwy ulic, które związane były z systemem komunistycznym zostały zmienione już w czasie pierwszej kadencji rady miejskiej”. „Wydaje się więc, że żadne zmiany nie będą dokonywane, a co za tym idzie - nie poniesiemy w związku z tym kosztów” - powiedział. W mieście nadal istnieje jednak ulica Armii Ludowej. Zmianę jej nazwy postulował w przeszłości poseł PiS Stanisław Pięta, ale sprzeciwili się temu mieszkańcy.

W Żywcu zmieniona może zostać nazwa jednej ulicy. Jej patronem jest Marian Buczek. „Biorąc pod uwagę jego życiorys jest bezdyskusyjne, że nazewnictwo może podlegać nowej ustawie. Możemy mieć jedynie wątpliwości co do odbioru społecznego zmiany, z racji konieczności wymiany dokumentów” - powiedział rzecznik burmistrza Mariusz Hujdus. Magistrat wymieni je bezpłatnie, ale koszt zrobienia zdjęć spadnie na mieszkańców. Miasto zapłaci też za wymianę tabliczek z nazwą. Szacunkowo to ok. 3,7 tys. zł.

Hujdus dodał, że pojawiają się już propozycje nowego patrona. „Ulica prowadzi do kościoła Chrystusa Króla. Zgłaszano postulaty, by ulicy nadać imię budowniczego tej świątyni ks. kanonika Zdzisława Dzidka. Przed wprowadzeniem zmiany odbędą się konsultacje społeczne” - powiedział.

Część samorządów w Śląskiem na razie nie informuje o zmianie nazw i czeka na podpis prezydenta. „Na razie nie zaprzątamy sobie tym głowy, na zmiany będziemy mieli cały rok; nie jest to dla nas sprawa priorytetowa, mamy o wiele ważniejsze" – powiedział PAP rzecznik magistratu w Sosnowcu Rafał Łysy.

Zaznaczył, że tym mieście problem nazw kojarzących się z komunizmem już właściwie nie istnieje. Na początku lat 90. zmieniono nazwy większości placów i ulic, pochodzące z czasów PRL. Teraz – według Łysego – takich ulic, które mogą budzić czyjeś kontrowersje jest kilka.

Rzecznik zwrócił uwagę na wątpliwości interpretacyjne, jakie mogą się pojawić. "Co np. z Pablo Picasso? Co z działaczami komunistycznymi, którzy zginęli zanim powstał PRL? (w Sosnowcu jedna z ulic nosi imię działacza komunistycznego Ignacego Kalagi, który zginął w obozie Auschwitz w 1943 r.). Chcielibyśmy, by nowe przepisy jasno to określały” - powiedział Łysy.

Także rzecznik Urzędu Miasta w Katowicach Maciej Stachura zaznaczył, że więcej informacji na temat zmian nazw lokalne władze będą mogły udzielić dopiero wtedy, gdy ustawa wejdzie w życie. Samą procedurą zmian nazw ulic w tym mieście zajmuje się Zespół ds. Nazewnictwa Ulic i Placów, działający w ramach Komisji Organizacyjnej Rady Miasta. Dodatkowo miasto zwraca się z prośbą o opinię dotyczącą konkretnej nazwy placu lub ulicy do Muzeum Historii Katowic oraz IPN. Tak zaopiniowany projekt uchwały trafia pod obrady Rady Miasta – wyjaśnił Stachura.

Rzecznik Urzędu Miasta w Gliwicach Marek Jarzębowski przekonuje, że koszty zmian nazw dla lokalnego samorządu będą minimalne, znacznie większe będą koszty indywidualne mieszkańców z ulic, którzy mają zarejestrowane tam firmy – chodzi o nowe dokumenty i pieczątki.

Także w Gliwicach przed laty zmieniono większość nazw kojarzących się z komunizmem. Prezydent Zygmunt Frankiewicz chciał kilka lat temu dokończyć ten proces, ale zarządzona przez niego ankieta spotkała się ze znikomym zainteresowaniem gliwiczan. 90 proc. tych, którzy wzięli udział w badaniu, było zdecydowanie przeciwnych jakimkolwiek zmianom.

„Gdyby to zrobiono natychmiast i do końca, mielibyśmy tę sprawę za sobą. Teraz ludzie mówią +nie+” - podkreślił Jarzębowski. Zaznaczył, że jeśli wejdzie w życie ustawa dotycząca nazw, samorząd Gliwic oczywiście się do niej zastosuje. Według rzecznika, w Gliwicach jest ok. 20 nazw ulic, które mogą zostać zmienione na mocy ustawy.

W Gliwicach np. jedna z ulic upamiętnia górnośląskiego działacza komunistycznego Józefa Wieczorka, współzałożyciela Polskiej Partii Robotniczej, który w 1944 r. zginął w obozie Auschwitz. „Z jednej strony należy mu się jakiś szacunek i pamięć, z drugiej zaś strony jest to jednak działacz komunistyczny dość wysokiego szczebla” - powiedział dr Tracz i przypomniał, że w Gliwicach imię Wieczorka nosiła jedna ze szkół. W latach 90. zdecydowała się na zmianę patrona.

Z kolei jedna z głównych ulic w Siemianowicach Śląskich za patrona ma od lat gen. Świerczewskiego. Lokalne władze kilka lat temu chciały zmienić tę nazwę, ale zrezygnowały, gdy okazało się, że wymiana tablic, dokumentów i pieczątek to koszt ok. miliona zł. „Nikt wówczas nie chciał przeznaczyć takich pieniędzy na taki cel w mieście borykającym się z poważnym bezrobociem” - wyjaśnił rzecznik Urzędu Miasta w Siemianowicach Piotr Kochanek.

Już po uchwaleniu ustawy przez Sejm - 21 kwietnia br. - jeden ze skwerów w Siemianowicach otrzymał imię Jana Mitręgi - długoletniego ministra górnictwa i energetyki, wicepremiera rządu PRL. Uchwałę w tej sprawie miejscy radni podjęli 29 października ubiegłego roku. „O upamiętnieniu w ten sposób Jana Mitręgi – honorowego obywatela Siemianowic – zdecydowały jego zasługi dla Śląska, które są nie do podważenia. Dzięki niemu w latach 70. Śląsk się rozwijał, dostarczając równocześnie najcenniejszą wówczas polską walutę – węgiel” – powiedział Kochanek.

W opinii dr. Tracza, w kontekście ustawy największe kontrowersje w regionie będą dotyczyły zapewne byłego wojewody śląskiego gen. Jerzego Ziętka. „To na pewno wzbudzi dużą dyskusję” - przyznał.

Zwrócił uwagę, że Ziętek to postać, którą upamiętniano także już po upadku komunizmu – np. w Katowicach w 2005 r. stanął jego pomnik, tuż obok ronda, noszącego jego imię. Jest patronem szkół i ulic. W plebiscytach prasowych zaliczany do grona najwybitniejszych Ślązaków w historii, przez wielu mieszkańców jest wspominany jako świetny gospodarz, inicjator wielu inwestycji do dzisiaj służących mieszkańcom.

„Z drugiej strony obejmował stanowisko wicewojewody śląskiego w okresie kiedy następowało umacnianie +władzy ludowej+ i było to bardzo ważne stanowisko, ściśle związane ze strukturami władzy, już wtedy dążącej do modelu totalitarnego (…) Władzy komunistycznej się tak naprawdę nigdy nie wyparł” - powiedział historyk.

Krytycy przypominają m.in. udział Ziętka w wysiedleniu z diecezji pod koniec 1952 r. trzech biskupów katowickich, którzy wystąpili w obronie nauczania religii, a następnie w przeprowadzeniu wyboru dogodnego dla władzy komunistycznej wikariusza generalnego diecezji katowickiej.

Sam Tracz - zaznaczając, że to jego osobista opinia - uważa, że Ziętek nie powinien patronować ulicom czy placom. „Każdy z nas, historyków, badających przeszłość, ma mieć też prawo do interpretacji przeszłości i każdy z nas może to robić inaczej, co oczywiście nie zwalnia nas z obowiązku dążenia do prawdy” - podkreślił.

Historyk wyraził jednak zarazem opinię, że w przypadku Ziętka będą konieczne szerokie konsultacje. Zaznaczył, że katowicki oddział IPN nie otrzymał dotychczas żadnych wytycznych związanych z realizacją ustawy, nikt też jak dotąd nie zwracał się o konsultacje do katowickiego oddziału Instytutu.(PAP)

Na Podkarpaciu nazwy ulic zmieniono w latach 90.
Samorządy na Podkarpaciu nie zajęły się jeszcze nazwami ulic czy innych obiektów, które należałoby zmienić w myśl ustawy „dekomunizacyjnej”. Wiele z nich deklaruje, że już w latach 90. ub. wieku zmieniło wszelkie nazwy propagujące komunizm lub inny ustrój totalitarny.

„W Krośnie nazwy ulic, placów i obiektów, które upamiętniają czy propagują osoby, organizacje, wydarzenia czy daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny, zostały zmienione w latach 90. i ustawa w przypadku naszego miasta nie będzie miała prawdopodobnie zastosowania” – poinformowała PAP rzeczniczka urzędu miasta Krosna Joanna Sowa.

Również rzecznik magistratu w Przemyślu Witold Wołczyk zapewnił PAP, że zmiany dotyczące nazw ulic zostały przeprowadzone na początku lat 90. ubiegłego wieku. „Oczywiście, przyjrzymy się jeszcze dokładnie przemyskiemu nazewnictwu w oparciu o zapisy ustawy, bo być może pojawią się jakieś wątpliwości. Skala zjawiska nie powinna być jednak duża, a więc i koszty zmian nie będą wielkie” – dodał Wołczyk.

Zdaniem rzecznika IPN w Rzeszowie Bogusława Kleszczyńskiego, zdecydowana większość samorządów właśnie w latach 90. zmieniła nazwy ulic, czy innych obiektów; obecnie pozostały przypadki jednostkowe. Wśród nich jest m.in. ulica Gwardii Ludowej w Dębicy, Hanki Sawickiej w Radymnie, Małgorzaty Fornalskiej w Nisku czy Karola Świerczewskiego w gminie Narol.

Jednak – jak dodał Kleszczyński - żaden z samorządów w ostatnim czasie nie zwrócił się do IPN z prośbą o wskazanie czy wytypowanie nazw ulic czy innych obiektów, które należałoby zmienić w związku z ustawą.

Rzeczniczka urzędu miasta w Dębicy Marzena Mordarska–Czuchra pytana przez PAP o plany dotyczące zmian nazw ulic, czy innych miejsc w mieście, np. ulicy Gwardii Ludowej czy ul. 23 sierpnia (data m.in. podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow oraz zwycięstwa wojsk radzieckich w bitwie na Łuku Kurskim - PAP) odpowiedziała „że w chwili obecnej nie ma planów zmiany nazw ulic w Dębicy w związku z wejściem w życie ustawy dekomunizacyjnej”.

Przypomniała, że zmiany nazw ulic w mieście miały miejsce w latach 90. „Po tych zmianach nie podejmowano już decyzji o kolejnych zmianach nazw ulic. Nie było także takich wniosków ani zgłoszeń ze strony mieszkańców miasta czy stowarzyszeń i organizacji” - dodała.

Z kolei Amanda Siudy z urzędu gminy i miasta w Nisku, gdzie do dziś znajduje się ulica Małgorzaty Fornalskiej, powiedziała PAP, że zmiany nazw ulic, czy innych miejsc w związku z ustawą „dekomunizacyjną” nie są priorytetem, że radni zajmują się pilniejszymi sprawami, które mają wpływ na jakość życia mieszkańców, jak np. rozbudowa sieci kanalizacyjnej.

Podobnie uważają urzędnicy w Radymnie, czy gminie Narol, gdzie zachowały się jeszcze pojedyncze ulice przypisane działaczom komunistycznym.

Natomiast w Rzeszowie podkarpacki oddział Europejskiego Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich zwrócił się do przewodniczącego Rady Miasta Rzeszowa Andrzeja Deca z wnioskiem o usunięcie Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej z Placu Ofiar Getta w Rzeszowie. Jak napisano we wniosku „szyderstwem z historii i Narodu Polskiego jest trwanie tego pomnika w Rzeszowie”. „Bolszewicy +wyzwolili+ Rzeszów 2 sierpnia 1944r. i do 19 stycznia 1945 r. stacjonowali w Rzeszowie i mordowali tysiące polskich patriotów” – czytamy we wniosku.

Podkarpacki koordynator Centrum Włodzimierz Nowak, który jest autorem wniosku przypomniał też, że Plac Ofiar Getta jest najstarszym w Rzeszowie kirkutem (cmentarz żydowski –PAP) zniszczonym przez faszystów i komunistów. „Ten pomnik profanuje to święte miejsce” – podkreślił Nowak w piśmie do Deca.

Tymczasem przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa Andrzej Dec (PO) pytany przez PAP o reakcję na ten wniosek zauważył, że w obecnej chwili nie ma jeszcze o czym mówić. Zastrzegł jednocześnie, że gdy ustawa wejdzie w życie to on sam nie będzie się tym zajmował. "Jej realizacją zajmą się urzędnicy albo zainteresowani tym tematem radni” - powiedział.

Zdaniem Nowaka usunięcie pomnika z Placu Ofiar Getta jest obecnie priorytetem. Drugim takim pomnikiem – jego zdaniem – jest kojarzony ze stolicą województwa i najbardziej rozpoznawalny w kraju symbol Rzeszowa - Pomnik Czynu Rewolucyjnego. Nowak przyznał jednak, że w przypadku tej budowli rozsądniejsza byłaby jej przebudowa niż całkowite usunięcie.

„Będziemy się jeszcze zastanawiać i przeprowadzimy rozeznanie w regionie na temat zachowanych miejsc, które swoją nazwą, czy w jakikolwiek inny sposób propagują ustrój komunistyczny” – dodał Nowak. (PAP)