Trwa swoista moda na podejmowanie przez organy uchwałodawcze jednostek samorządu terytorialnego [j.s.t.] tzw. uchwał o charakterze intencyjnym, apeli, stanowisk itp. kierowanych do różnego rodzaju instytucji, polityków, społeczeństwa, mających ogłosić światu określony punkt widzenia (światopogląd). W sytuacji, gdy uchwała taka wywołuje skutki prawne (przykładem komentowana w mediach seria uchwał dotyczących zobowiązywania organów j.s.t., pracowników urzędów lub jednostek organizacyjnych samorządów do stosowania wszystkich orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, także tych nieogłoszonych w Dzienniku Ustaw), wojewoda zobligowany jest do dokonania odpowiednich czynności w trybie nadzoru.

Czytaj też: Uczestnicy forum samorządowego przeciw planowanym zmianom w samorządach

Przypadki podejmowania przez rady stanowisk niewywołujących skutków prawnych, tzn. niezawierających przepisów nadających uprawnienia lub nakładających obowiązki) np. w sprawie poparcia gmin „wcielonych” do miasta, w sprawie (za, bądź przeciw) aborcji, in vitro, czy ostatnio plaga uchwał tyczących reformy ustroju samorządu polegającej na ograniczeniu liczby kadencji wójtów, burmistrzów prezydentów miast stanowiących, de facto, manifest sprzeciwu dla zgłoszonego w ramach politycznej aktywności (przez jedną partię polityczną) pomysłu zmiany ordynacji wyborczej, z reguły były traktowane pobłażliwie.


Czynności nadzorcze co do zasady służą wyeliminowaniu z obrotu prawnego aktu normatywnego naruszającego prawo z mocą ex tunc. Uchwała, która nie wywołuje żadnych skutków prawnych nie narusza przepisów prawa materialnego.

Z racjonalnego punktu widzenia, jeżeli stanowisko (w przypadku organu kolegialnego zawsze przyjmujące formę uchwały) uzewnętrzni pogląd większości składu tegoż organu, nawet jeśli zostanie uchylone, nie zniknie z przestrzeni polityczno-medialnej. Rozstrzygnięcie nadzorcze czy wyrok sądu nie cofną faktu jego wyrażenia jak również nie wpłyną na poglądy członków organu je wypowiadających.

Mało tego, jeżeli autorom inicjatywy chodzi wyłącznie o efekt polityczny, by stanowisko dotarło i funkcjonowało w opinii publicznej to zajmowanie się nim przez nadzór prawny, wszczęcie postępowania, wydanie rozstrzygnięcia nadzorczego, zaskarżenie go do dwuinstancyjnego sądu administracyjnego tylko spotęguje to zjawisko.

Sprawa jednak nie jest tak jednoznaczna.

Czytaj też: KWRiST: samorządowcy zdecydowanie sprzeciwiają się koncepcji centralizacji państwa

Nagabywanie radnych i prowokowanie ich przez różne instytucje światopoglądowe, liberalne, feministyczne i głównie polityczne do wypowiadania się na określone tematy, należy traktować jako naturalny element życia społeczno-politycznego w warunkach demokracji. Jednakże autorzy, inicjatorzy tych akcji, a szczególnie przewodniczący rad prowadzący obrady powinni zwrócić uwagę na dwie kwestie.

Rada j.s.t. to przede wszystkim organ administracji publicznej składający się z radnych, którym przysługuje, z całymi tego konsekwencjami, miano funkcjonariuszy publicznych. Uchwalane stanowisko powinno więc dotyczyć kwestii pozostających w zakresie kompetencji organu uchwałodawczego (art. 7 Konstytucji RP - Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. ). Jeżeli dana sprawa czy tematyka pozostaje poza formalnymi kompetencjami organów samorządowych nie powinna być poddana formalnemu procedowaniu na sesji rady. Przewodniczący obrad może dopuścić do przedstawienia projektu, przeprowadzenia rzeczowej dyskusji m.in. po to, by samemu nabrać przekonania, czy przedmiot uchwały pozostaje w zakresie kompetencji rady.


Oczywiście, może posiłkować się w tym zakresie służbami urzędniczymi. W sytuacji, gdy dojdzie do przekonania, iż brak jest podstaw prawnych do jej podjęcia powinien w ramach swoich uprawnień dążyć do zakończenia procedowania i niedopuszczenia do głosowania, aby nie spowodować naruszenia Konstytucji RP.

Art. 54 Konstytucji, każdemu zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Nie ulega wątpliwości, że wolność wyrażania poglądów należy rozszerzyć na prawo odmowy wyrażania tych poglądów. Art. 32 ust. 2 stanowi z kolei, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. I wreszcie art. 53 ust. 5, zgodnie z którym nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania.

Poddanie pod głosowanie przygotowanej przez inicjatorów uchwały tj. zmuszenie radnego do „uzewnętrzniania” swoich poglądów na dany temat może naruszać jego konstytucyjne swobody, w przypadku zastosowania formy i jawnej procedury właściwej dla uchwalania aktów prawnych. Głosowanie przeciw czy odmowa udziału w głosowaniu są również wyrażeniem stanowiska w sprawie, do którego zgodnie z konstytucją nikogo nie można zmuszać.

Poddanie pod głosowanie uchwały, której przedmiot pozostaje poza kompetencjami rady należałoby rozpatrywać w kategoriach braku kwalifikacji przewodniczącego obrad do sprawowania tej zaszczytnej funkcji. W przypadku, gdy dojdzie do świadomego (niespowodowanego błędem lub nieporozumieniem) naruszenia interesu prywatnego (uprawnień osoby pełniącej funkcje radnego) gwarantowanych konstytucyjnie, kwestia ta może być rozpatrywana w kategoriach art. 231 kodeksu karnego tj. przekroczenia kompetencji przez przewodniczącego obrad. Uchwała SN z 24 stycznia (I KZP 24/12) - występek określony w art. 231 § 1 KK należy do kategorii przestępstw z konkretnego narażenia na niebezpieczeństwo, a więc materialnych, znamiennych skutkiem, którym jest wystąpienie niebezpieczeństwa powstania szkody w interesie publicznym lub prywatnym.

Radni mają prawo pisać dowolne stanowiska, apele itp. i wysyłać je gdziekolwiek chcą ale poza formalnym funkcjonowaniem rady, tj. poza sesją i co najważniejsze – wyłącznie we własnym imieniu i na zasadzie dobrowolności.

 

Dowiedz się więcej z książki
Samorząd terytorialny
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł